Dziękuję Wam Dziewczyny za te wszystkie miłe słowa i wsparcie Na prawdę świetnie jest mieć takie miejsce gdzie można wyrzucić swoje żale i otrzymać w zamian pomocna dłoń i zrozumienie. Postanowiłam dać sobie szansę, wsłuchać się w siebie i powoli ogarniać. Nic na siłę. Przez rok, stopniowo wpędzałam się w to bagno, więc nie mogę oczekiwać, że teraz z dnia na dzień wszystko przejdzie.
4 listopada minął rok odkąd zaczęłam się odchudzać. Przerażające. Już prawie osiągnęłam sukces - byłam zadowolona ze swojego wygląda, ale... chciałam jeszcze więcej. Przyszło załamanie i zaprzepaściłam prawie wszystko. Nie, nie osiągnęłam jeszcze wagi początkowej, z listopada zeszłego roku, ale jest już blisko. Niestety wiem już z autopsji czym jest efekt jojo, zaburzenia odżywiania i zaburzenia postrzegania siebie. Bliscy martwią się o mnie. Od dłuższego czasu nie chcą już słyszeć słowa "dieta", "odchudzam się" itp.
Od zeszłego wtorku do niedzieli włącznie byłam na własnej "diecie oczyszczającej". Wczoraj na wadze pomimo @ pojawiło się 55,5 kg. Na pewno był to efekt tego, że bardzo mało jadłam. Ale czułam się świetnie - lekko, zdrowo i o dziwo nie byłam głodna Wczoraj pozwoliłam sobie na "dzień bez liczenia kcal" i zjadłam wszystko na co miałam ochotę w ilości ogromnej. To była nagroda. I zielone światełko dla mojej psychiki, że od czasu do czasu mogę zjeść coś "nadprogramowego" i przeżyć.
Dzisiaj wracam do diety. Nie będzie to już 1200-1300 kcal. Stare wpisy przenoszę w inne miejsce: www.schudnac-jak.pl
Zaczynam od nową z dietą 1400 kcal i ćwiczeniami. Jeżeli centymetry i waga zaczną spadać, zacznę też zwiększać kcal. Koniec z katowaniem się!!!!
4 listopada minął rok odkąd zaczęłam się odchudzać. Przerażające. Już prawie osiągnęłam sukces - byłam zadowolona ze swojego wygląda, ale... chciałam jeszcze więcej. Przyszło załamanie i zaprzepaściłam prawie wszystko. Nie, nie osiągnęłam jeszcze wagi początkowej, z listopada zeszłego roku, ale jest już blisko. Niestety wiem już z autopsji czym jest efekt jojo, zaburzenia odżywiania i zaburzenia postrzegania siebie. Bliscy martwią się o mnie. Od dłuższego czasu nie chcą już słyszeć słowa "dieta", "odchudzam się" itp.
Od zeszłego wtorku do niedzieli włącznie byłam na własnej "diecie oczyszczającej". Wczoraj na wadze pomimo @ pojawiło się 55,5 kg. Na pewno był to efekt tego, że bardzo mało jadłam. Ale czułam się świetnie - lekko, zdrowo i o dziwo nie byłam głodna Wczoraj pozwoliłam sobie na "dzień bez liczenia kcal" i zjadłam wszystko na co miałam ochotę w ilości ogromnej. To była nagroda. I zielone światełko dla mojej psychiki, że od czasu do czasu mogę zjeść coś "nadprogramowego" i przeżyć.
Dzisiaj wracam do diety. Nie będzie to już 1200-1300 kcal. Stare wpisy przenoszę w inne miejsce: www.schudnac-jak.pl
Zaczynam od nową z dietą 1400 kcal i ćwiczeniami. Jeżeli centymetry i waga zaczną spadać, zacznę też zwiększać kcal. Koniec z katowaniem się!!!!
xJuliette
15 listopada 2011, 21:22Miło z Twojej strony, pewnie niejednej osobie pomożesz tymi wpisami :) ja chętnie skorzystam z przepisów, hehe
..justine..
15 listopada 2011, 14:54hej Kochana!:)))u mnie dzisiaj tez 55,5kg!:)witaj w klubie:))co do imprezy to jakos przetrwalam bez kompulsu choc bylo tyle pysznosci ze masakra!skusilam sie na 3 cukierki-galaretki w czekoladzie,4 trufle i garsc orzechow w czekoladzie.Fakt,ze to mialo z 600kcal min ale dla mnie to i tak sukces ze sie nie obzarlam jak słon;|nie umiem juz wrocic do diety niestety,wczoraj tez nabroilam wieczorem...staram sie,walcze ze soba ale nic nie pomaga..doslownie niiic!ani cola zero,ani gumy,ani herbaty, słonecznik nawet.(czuje sie jak narkoman,przychodzi wieczor a mnie tak ciągnie do slodyczy ze nie moge wytrzymac,zupelnie sobie z tym nie radze!Najgorsze jest to,ze te slodycze mam w domu bo moj A mi kupuje,po prostu wieczorem wysylam go do sklepu bo czuje ten ''głod słodyczowy''.Tlumacze sbie,ze bede zalowac,ze rano zle sie czuje,ze mnie mdli,brzuch boli,na buzi wygladam gorzej bo taka dawka cukru przed snem odbija sie na wygladzie,a nawet wstaje spuchnieta bo zoładek podczas snu obciazony...i co?...i mada faka nic!!dalej zre!Chyba juz stracilam nadzieje,ze sie ogarne.Nawet obiecalam sobie,ze jak wytrzymam tydzien bez slodyczy na noc to pojde w koncu do kosmetyczki na jakis fajny zabieg,ale nawet to mi nie pomoglo..jak zarłam tak zre!Przez to mam jakas depreche..nic mi sie nie chce..chodze wkurwiona calymi dniami...nienawidze siebie za to,co robie wlasnemu organizmowi!!Ale mimo wszystko dzis podejme kolejna probe..nie mam wyjscia..musze cos z tym zrobic bo jojo zbliza sie wielkimi krokami:(((a Tobie zycze powodzenia i gratuluje ze tyle wytrzymalas!!:)trzymam mocno kciuki,moze chociaz Tobie sie uda:)))powodzenia,trzymaj sie mega dzielnie!!!:)
kamilkaa86
15 listopada 2011, 14:36Witam spowrotem i popieram "nie katowanie się" :):)
xJuliette
15 listopada 2011, 13:13Cieszę się że wróciłaś i ile siły i pozytywnej energii na start! Oby tak dalej! A co to za stronka? Twój blog?