Ale nie bylabym sobą gdybym nie znalazla sobie jakiegos powodu do zmartwien.
Jestem na dzialce czyli na wsi zabitej dechami i zapomnianej przez dostawcow sklepowych. Kupienie czegokolwiek dukanowego graniczy z cudem. bardzo bedzie ciezko wytrwac na fazie II a na fazie III tez nie wiele łatwiej. Jedyne warzywo to ogorek albo pomidor...wiadomo kazdy ma tu wlasne na ogrodku i sprzedawcy nie sprowadzaja. Kury tez nie ma. a wedlina drobiowe jakby nie istaniala....trudna sprawa. Poki co zyje zapasami z Warszawy, ale to juz chyba ostatni cykl. Nie wiem co dalej....musze przemyslec kwestie.