Tak ja nazywam , gdyż w większości ze mną nie współpracuje.
Waga- moja przeklęta łazienkowa waga, zasadniczo jest bardzo ładna, dizajnerska wręcz, z pamięcią , nie mniej jednak jej wskazania nie są czarodziejska i dokładnie odzwierciedlają moje kuchenne poczynania.
Nie wiem czy to jakieś maniakalne zachowanie? Czy ktoś jeszcze tak ma? Ja MUSZE się rano zważyć. To taki rytuał, mycie zębów, WC , prysznic i na golasa wskakuje na nią , wdech.. szklana myśli, liczy i tadammmm… pokazuje. Nie potrafię rano wyjść z łazienki nie ważąc się. Tak wiem ze to źle, bo przecież sa wahania wagi przy okresie, po ćwiczeniach etc, ja to wszystko wie ale i tak muszę.
Mało tego potrafię się zważyć wieczorem po całym dniu, po przecież skoro teraz pokaże w miarę to do rana nie pokaże więcej ( NIE, NIE JEM W NOCY), i już to wprawie mnie w doby nastrój.
No tak już mam, walczyć z tym ? Zmieniać? Czy zostawić w spokoju swoje głupie nawyki?
Ps. A dziś mi nawet ładnie pokazała, dieta jest to spadek jest.
Pozdrowienia i miłego chudnięcia.