wiecie co mi się przytrafiło wczoraj? wystraszyłam się na poważnie. w razie w, to nikt nie wiedział, gdzie ja jestem... rany... w niedzielę zadzwonił jakiś facet, by przyjechać do Aten posprzątać mieszkanie, które wynajął. pojechałam. był milutki, spokojny i delikatny w słowach. "kocham cię" rzucił po polsku uśmiechnięty. wyszedł na cztery godziny... wrócił i rzucił się do mnie z łapami, wyzwiskami, szarpnął mnie, popchnął mnie... szybko przebrałam się i wyszłam, ale jeszcze na schody mnie wypchnął krzycząc. nie chciał zapłacić. krzyczał, ze nie dostanę pieniędzy i mam juz sobie iść bo mnie zabije w końcu, bo mu działam na nerwy. powiedziałam, że jak nie zapłaci to przyślę kolegów którzy odbiorą należne mi pieniądze. dał mi 25 euro i już na zewnątrz zadzwoniłam na policję. mieli przyjechać za pięć minut, ale nie przyjechali... wróciłam pieszo do polskiej knajpki. strajkowały autobusy itd, więc spotkałam się z A. i poszłyśmy do polskiej restauracji. uspokoiłam się i poszłam z nią do knajpy. tam już z innymi pośmialiśmy się. w piątek byłam na dyskotece z D. i innymi, których poznałam wtedy. było super. wytańczyliśmy się nieźle...
wczoraj strajk, dzisiaj strajk, jutro strajk, pojutrze strajk, i w czwartek strajk... i 24.XII strajk... a około 21-22 coś mają w planie ale nie jest potwierdzone. na razie w tym tygodniu najwięcej strajków...
w wigilię A. przyjedzie po mnie, zabierze swoje ciasta i mnie... spędzimy razem wigilię. w sobotę jadę do Oli na imprezę całonocną. w niedzielę odpocznę sobie. w poniedziałek praca, jeśli znowu nie będzie strajku... sylwestra zrobimy sobie u mnie, takiego składanego. ponieważ wszyscy doszliśmy do wniosku, że chcemy wygodnie siedzieć w ciepłym pokoju i imprezować. coś mi się kicha strasznie. to przez wczorajszą pracę, bo było tak zimno w tamtym mieszkaniu... aaaapsik...
mister Tolis zadzwonił dzisiaj do mnie i porozmawialiśmy sobie z godzinkę. Lucy jest w Polsce, wróci dopiero na sylwestra...
przejrzałam przepisy i wybrałam najlepszy na sernik dla A. ale ser kupię dopiero w piątek z powodu strajków... dzisiaj mogę iść kupić rodzynki, mąkę i jajka... aaaaaaaapsik!!!
supergirll
13 grudnia 2010, 16:25ale masz tempo ! ale wy szystkie macie tempo! hmm.. ja przy swojej wadze wstydze sie isc na disco. wiem az zal to pisac, ale to prawda...zazdrooszcze ci. a facet-mozna nacpany , albo poprostu chcial cie oszukac?
supergirll
13 grudnia 2010, 16:25ale masz tempo ! ale wy szystkie macie tempo! hmm.. ja przy swojej wadze wstydze sie isc na disco. wiem az zal to pisac, ale to prawda...zazdrooszcze ci. a facet-mozna nacpany , albo poprostu chcial cie oszukac?
imbranata83
13 grudnia 2010, 11:56Ty to masz nerwy.I jeszcze nawet kasę udało Ci się wziąć.Ja to bym zwiewała gdzie pieprz rośnie.Oby to była pierwsza i ostatnia taka sytuacja.Pozdrawiam :)
kumata74
13 grudnia 2010, 10:42no nieźle... w zyciu bym nie przypuszczała, że i tam może spaść... pozdrawiam:)