wczoraj upiekłam bezy dla pani psycholog i szarlotkę dla koleżanki Ani. dzisiaj je zawiozę z nadzieją, ze odbiorcy będą zadowoleni.
skarbonka coraz cięższa. postanowiłam, że forsę ze skarbonki przeznaczę na kuchnię z piekarnikiem. kupię najtańszą, ale za to nową.
wczoraj u L. piekłyśmy od 15 do 21:45. dużo czasu trzeba poświęcić na bezy.... oj dużo... ale za to wyszły pyszne i piękne. z mojego przepisu, ale jak już zdążyłam zauważyć, inni już ten przepis wypróbowali przede mną... no cóż... ale pomysł jest dobry.
ja chcę piekarnik!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
minako21
18 listopada 2010, 16:06stawiasz przed sobą trudne zadanie kiedy pieczesz, bo jak tu sie powstrzymać przed spróbowaniem takich pyszności,pozdrawiam i trzymam kciuki za samokontrolę:D
Aziya
18 listopada 2010, 15:01nie myślałaś, żeby w ten sposób zarabiać?może w jakiś kawiarniach potrzebują dobrych ciast domowej roboty... a może np będziesz robiła ciasta na urodziny i inne okazje? Może uda ci się połączyć przyjemne z pożytecznym :)
djrage
18 listopada 2010, 13:54pieczenie to rzeczywiscie twoja pasja ale nie uważasz ze też przez to twoja waga nie chce spadać?!