Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Big return


Powracam po długiej przerwie!

Ostatni wpis był w listopadzie. Odgrzebałam login i hasło do pamiętnika i oświadczam, że będę opisywać tutaj swoje zmagania z nadwagą. :)

Po to jest ten pamiętnik przecież, żeby się wspierać i dzielić odczuciami, no nie?

W styczniu miałam sesję. Od tamtego czasu jestem na diecie, takiej "z grzeszkami" ;) Zbytnio nie przestrzegałam swojej diety. Ale od dwóch tygodni jestem na ścisłej, co oznacza nie DRAKOŃSKIEJ! Stosuję tylko starą zasadę: żryj połowę i ruszaj się!! Gdy np. chwyci mnie głodek, tak jak teraz (22:40), obieram mandarynkę, a może dwie ;)

W grudniu po świętach strasznie przytyłam- miałam rozmiar 44/46, z czego bardziej 46.Moja skórzana kurtka z Kappahla, która była na mnie luźna, w grudniu ściskała mnie jak gorset! Powiedziałam dość! Już przed sesją mówiłam, że gdy skończą się egzaminy- zacznę dietę. I tak też zrobiłam. 

Nie wiem ile schudłam, bo nie mam wagi ani centymetra :D, ale w spodnie sprzed roku (luty), które mają rozmiar 44 mieszczę się z lekkim opięciem.

Czas mam do czerwca, do wakacji, a może i do sierpnia ;) Więc jeszcze sporo przede mną! CEL to rozmiar 40 ;)

Jaki sport?
minimum 3 x w tyg.
Basen (półtora godziny)
Bieżnia pod ciśnieniem (30 min.- ale wycisk niemożliwy)

Jak jem?
- śniadanie: owoc, jogurt lub chleb żytni bez masła
- obiad: mięso- kurczak, indyk, ryż(mało), zero makaronu, dużo sałatek- połowa porcji!
- kolacja: chleb żytni, jogurt lub owoce- mandarynki, kiwi, jabłka, ananas- można zrobić sałatkę owocową
- napoje: kawa zbożowa, herbaty (każdego rodzaju), woda niegazowana, ewentualnie mleko 0,5%- 1,5%, soki jednodniowe- zero soków słodzonych, to jest straszne cholerstwo i ma się po tym zgagę :/

A więc do dzieła Vitalki!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.