nie nie ... nic z tych rzeczy nie zważyłam się.
Wczoraj wygrzewając się w wannie myślałam na temat moich lęków przed wagą. Mam ładną elektroniczną czarną wagę- boję się jej jak ognia. Zawsze tak było, poza momentami, gdy odchudzałam się pod kontrolą dietetyka - wtedy waga była moją obsesją - ważyłam się trzy- cztery razy dziennie, każde wachnięcie wagi na "+" było przeze mnie rozważane wręcz doprowadzało mnie do rozpaczy, z tego powodu zaczęłam stosować środki przeczyszczające- nie potrafiłam poradzić sobie z zastojem wagi, ciągle chciałam widzieć spadki. Dlatego teraz świadomie nie ważę się, z drugiej nie chcę wiedzieć ile ważę (widać dokładnie jak wyglądam), kontrolować będę chudnięcie poprzez ilość kcal jaką zjadam codziennie, poprzez ruch i rzeczy które noszę. Dzisiaj na przykład zapięłam spodnie w których śmigałam w zeszłym roku latem, dwa tygodnie temu było to nierealne, teraz muszę jedynie pozbyć się małych boczków które wystają nad tych spodni. Ale spoko dam radę.
Wczoraj zjedzone ok. 1000 kcal - może nawet trochę mniej.
Rower- godzina - wiało niemiłosiernie, poza tym był to bardzo zimny wiatr, ale dałam radę.
Dzisiaj z ruchem będzie ciężko- muszę upiec ciasto dla mamy na imprezę, poza tym zakupy weekendowe, ale zobaczymy.....
Jutro - czeka mnie impreza u mamy, pierwszy sprawdzian moich postanowień - zobaczymy .....
agulina30
16 maja 2014, 12:20a ja się ważę codziennie i każdy zrzucony gram, motywuje mnie do dalszej walki. skoro wagi "się boisz" to może swoje postępy sprawdzaj centymetrem, mierząc obwody? powodzenia!