No normalnie wytrzymałam, tzn. kokosanki dalej leżą sobie spokojnie w szufladzie w pracy. Chociaż kusiły, nęciły a ja parę razy myślałam, że przecież jedna nie zaszkodzi, ale stwierdziłam, że to przecież ja mam rządzić swoim ciałem, a nie moje zachciewajki. Obiad też był taki jak w diecie, podgryzek w czasie przygotowania obiadu nawet nie było tak wiele, tzn. piętka chleba, 2 plasterki wędliny, no i trochę czekolady (syn ma jeszcze czekoladową kurę, którą podgryzam, ale przynajmniej nie zjadłam jej całej tak jak kiedyś). Więc chyba nie było tak źle , oczywiście oprócz czekolady, ale przyjdzie i na nią czas. Do jutra, jutro w pracy czeka mnie sądny dzień - wraca szef a ja muszę pokazać mu wyniki analiz- niestety nie będzie szczęśliwy. Ale to będzie jutro, a dzisiaj zaliczyłam solarium W KOŃCU !!!!! kupiłam sobie tusz i puder, no i zero na koncie, ale raz się żyje. PA PA
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
krakusek
24 kwietnia 2008, 11:22Wielkie brawka za siłę woli!!! Tak trzymaj! Co do solarium, to mnie też nęci, ale obawiam się, że z powodu żylaków nie jest to coś dla mnie. Trudno. Bądź pięknie opalona za mnie! ;) A szefem nie przejmuj się. Warto?