Dziewczyny załamka, w pracy dałam się namówić na kawałek pizzy. BUUU
teraz czuję się nażarta i utyta, jestem zła, BLE BLE,
mama zadzwoniła że dzisiaj nie robi urodzin, więc przynajmniej ciasta nie zjem. I mam mocne postanowienie - dzisiaj już więcej nic tylko woda woda woda.
Jutro napiszę czy uległam czy byłam silna.
Boże jak ja nie lubię kochać pizzy i włoskiego jedzenia.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
krakusek
9 kwietnia 2008, 21:11Powiem tak: z mojego doświadczenia wynika, że głodówka po lekkim odstąpieniu od wagi, to nie jest najlepszy pomysł. Organizm wówczas jakby "rozumie" że oto zaczynają się chude lata i każdy następny kęs trzeba skrupulatnie gromadzić. Na wszelki wypadek. Lepsze efekty (u mnie się to sprawdza) daje nieczynienie z takiego jednorazowego wyskoku sprawy i dalsze przestrzeganie dietki - jakby nigdy nic. Organizm wtedy też nie czyni z tego "halo" i nie zwalnia metabolizmu. A poza tym, Kaka, cóż to jest KAWAŁEK PIZZY? Toż to zwykły (no, może nietypowy) obiad czy kolacja, i tyle! Nie miej więc poczucia winy. Odwrotnie - należą ci się oklaski, że tak rozsądnie poprzestałaś na kawałku! Duże brawka!!! I głowa do góry!
rubi06
9 kwietnia 2008, 14:20No pewnie że nie zamierzam tęsknić za zrzuconymi kilogramami ;)) A Ty głowa do góry - jak się zdarzy jedzeniowa wpadka - trudno - ale teraz już się pilnuj :)) Pozdrawiam