Bieganie to niegdyś uprawiana przeze mnie dyscyplina sportu, narazie nie osiągalna.
W zeszłym roku, gdy pierwszy raz zaczęłam się odchudzać udało mi się wziąć udział w zawodach kilka razy na 10 km, raz przebiegłam półmaraton w Grodzisku Wlkp. z czasem 2 h 00 min 12 sek. Tylko zbyt duża waga spowodowała ból achillesów, więc przestałam biegać na jakiś czas, odwlekałam, odwlekałam, później w wakacje zupełnie sobie odpuściłam.. Nie odmawiałam sobie nawet żadnych fast foodów, piwa i papierosów. Teraz skoro się ogarnęłam, to wiem za co się zabrać. Codziennie ćwiczę przynajmniej 30 min.
Moim celem nr 1 jest wzmocnienie gorsetu mięśniowego, tzn. Tułowia i innych grup mięśni, abym była silniejsza. Codziennie spaceruję, w weekend byłam wyjątkowo długo 2,5 h naokoło jeziora, nordic walking za daleko do lasu a po chodnikach nie lubię.
Cel nr 2 to uzyskać ok 68 kg i zacznę powoli truchtać. Oczywiście zawsze stosowałam rozgrzewkę i stretching, więc tym razem tego nie zabraknie.
Cel nr 3 nie tracić zapału i motywacji. Wam również tego życzę, aby nie okazał się on "słomianym"
Dążmy do pięknych i zdrowych sylwetek!!!!
Wiweeeeeeczka
13 lutego 2013, 21:40trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia ;-) Chyba też zacznę się stosować do twojego celu, chociaż chyba najpierw zacznę od domowych ćwiczeń, i basen ;-))
ibiza1984
13 lutego 2013, 14:25Nie pozostaje nic innego jak małymi krokami podążać w stronę celu. Trzymam kciuki i życzę powodzenia :)