Jedyna dobra wiadomość ostatnio to taka, że dostałam się na moje wymarzone studia magisterskie.
I to był właśnie bodziec do zmiany. Powiedziałam sobie: Nie zaczynaj nowego etapu w życiu ze złym humorem, z masą kompleksów, z niechęcią.
Od dziś zaczęłam dietę.
Ale już bez żadnych odpustów, bez żadnych wymówek.
Koniec z tym.
Chcę być w końcu szczęśliwa.
Wracam na dobre.
Menu dziś:
Śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa, 2 plastry sera, pomidor
II śniadanie: kanapka z serem
Obiad: zupa pomidorowa (bez śmietany)
Kolacja: 2 jabłka
Wiem, powinnam jeść pieczywo tylko raz dziennie, ale wstaję o 4:45 rano do pracy i to jest najszybsze śniadanie.
Będę wstawała 5min wcześniej i wracam do owsianki.
Będzie dobrze.
siczma
15 lipca 2013, 21:22Nie martw sie, tylko weź w garść, wszystko da sie nadrobić!;)