Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Oficjalny grudniowy protest


Ten protest to na pogodę składam. Że za zimno. I dementi też oficjalne. Na kijki.

... ale po kolei...


W piątek wieczorem popłynęłam ździebko za dużo, na fali martini z lodem i potrójną cytryną. Bo zostałam zaproszona do ulubionej knajpy, podejrzewam, że w ramach expiacji.


W sobotę trudno było wstać, blask zaokienny ranił oczy. Potem sobotnie kijki odpuściłam, bo miałam w sobie wystarczająco dużo aktywnego spalania kcali przy szorowaniu drugiej 1/3 mojej ślicznej podłogi. A potem zostałam zaproszona do kina. Chyba też w ramach expiacji, więc jakbym mogła odmówić?....

Na deser poobiedni czekolada o smaku piernikowym. Christosie, jakie dobre...

W kinie wisienki i śliwunie w czekoladzie.... normalnie ślinotoku dostałam!!!. Już ponad rok nie kupowaliśmy słodkiego w kinie. To też zostało kupione w ramach expiacji. Pożarliśmy razem. Nawzajem się karmiąc.


W niedzielę, znaczy dzisiaj, oni wszyscy zażyczyli sobie karkówki. Zrobiłam taką, że palce lizać. Podjadałam, jak kroiłam upieczoną w plastry. Więcej nie. Oni jedli pełen obiad, a ja 3 suche kartofelki z solą i koperkiem z doniczki. Daję słowo - moje było pyszniejsze!

 

Nie chciałam marnować drugiego dnia bez kijków. Termometr pokazuje jakieś półtora stopnia mrozu, dodać czynnik chłodzący wiatru.... pomyślałam.... ubrałam się grubiej. Dodatkowy cienki polarek na grzbiet, dodatkowy jedwab na szyję. Na łapkach podwójne rękawiczki, nicianki i ukochane fiołkowe polarki.

Po niecałych sześciu kilometrach wróciłam do domu ze łzami bólu. Eeee, tam, ze łzami... popłakiwałam regularnie. Lewa ręka w pierwszym momencie wyglądała jak do wyrzucenia. Po godzinie już wiem, że tylko dwa palce na biało odmrożone.

Nie wzięłam, kretynka jedna, pod uwagę, że kija dosyć mocno się ściska. Nie wzięłam pod uwagę, że zmarzniętej garści z rękojeścią kija do kieszeni nie wsadzę. Nie wzięłam pod uwagę, że jak gdzieś dojdę, to potem jeszcze trzeba wrócić, a drogi specjalnie wybieram dalekoodautobusowe.


Stąd więc ten protest na pogodę. Że mi zepsuła plany zimowej aktywności fizycznej. Że nie wiedziałam, że kijki i mrozek nie współegzystują

Stąd moje dementi. Nieważne, że sama sobie obiecałam przejść do Sylwestra 240 km. Nieważne - bo mam na tyle rozwinięty instynkt samozachowawczy, że z rozmysłem sobie krzywdy czynić nie będę.

Więc od dzisiaj na kije wychodzić będę tylko przy temperaturze co najmniej plus 3. Jak zimniej, to dla mnie nie ma sensu. Nie przejdę tych 240 km, to trudno. Zresztą, mam za sobą już ponad 172 i pół.

 

Tylko....

Tylko że z "domowej" aktywności fizycznej zostało mi jeno hulahop. Owszem, kręcę nim bez kłopotu. W lewo mogłabym przez pół godziny programu discovery, jeszcze obsługując pilota i wyłączając głos reklamom. W prawo gorzej, co jakiś czas kółko nie słucha i spada.

Tylko że kręcenie hulahopem jest TAKIE NUDNE!...

 


tu dowód kijkowy

  • Dana40

    Dana40

    14 grudnia 2009, 17:00

    Współczuję tego odmrożenia...może jednak wykuruje się szybko.Aż tak mroziło? No tak u mnie tylko około zera góra -1. Rozumiem dlaczego zero słodyczy :-)...ja też poszalałam w weekend nie pisałam nawet :-) o grzechach. A ten sernik dukanowski zjem jako danie z mężem :-),Może zostawię do jutra jak będzie co mały jest :-).

  • haanyz

    haanyz

    14 grudnia 2009, 10:15

    a po co sciskasz tego kija, gdy reka idzie do tylu to sie puszcza i sie trzyma na rekawiczce i podtrzymuje lekko palcem. A Ty kurczowo sie uczepilas! To nie wajha od biegow, albo....;-)

  • basia1234.zabrze

    basia1234.zabrze

    14 grudnia 2009, 09:00

    super pomysł zrobie tak hihi pozdrawiam

  • atena35

    atena35

    14 grudnia 2009, 07:26

    dzięki za zaproszenie ;))) Przyłączam się do protestu grudniowego !!! Miłego dnia.

  • kitkatka

    kitkatka

    13 grudnia 2009, 22:40

    być zdziebko grubsza niż mocno chora. Może jakiś rowerek stacjonarny na te zimowe wieczory? To nie jest takie drogie a służy latami. Ja nie mam gdzie wstawić ale jak mi los będzie bardziej sprzyjał i da zarobić na większe lokum to jako pierwszy zakupię tak rower. I będą już stały w domu dwa i jeden w piwnicy plus dwie stare ramy. Normalnie złomowiec. Dzielenie życia z kolażem nie jest łatwe. Pozdrówka

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.