Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
opowieści kijowo-urzędnicze


Domagała się któraś z dziewczyn opowieści z biegania po urzędach z kijkami

No to niech będzie


(gwoli wyjaśnienia, przez pierwsze 2 km jestem zdyszana i jeszcze nie zmęczona, przy końcówce trzeciego km zaczynam się rozpinać, rozdziewać i dyszę, przy czwartym dostaję kopa z adrenaliny i licznych endorfin, po ósmym zaczynają mnie boleć przednie mięśnie na udach, po dziewiątym bolą stawy biodrowe i idę powłócząc nogami cokolwiek

 

1

Biuro rachunkowe, niecałe 3 km od domu, wparowałam na niezłym kopie, chciałam tylko zostawić dokumenty finansowe za ubiegły miesiąc i zapytać o drobnostkę, a zrobiłam kolo siebie zbiegowisko, bo podobno krzyczałam... uprzejmie krzyczałam

Nic podobnego nie pamiętam, przecież wyciągnęłam słuchawki z uszu...

Musiało im się zdawać.... hihihi.

 

2

Ochroniarz w Urzędzie Dzielnicowym

Widząc zbliżająca się kobitę o kulach.... ((kij mu w ślip!) podbiegł, otworzył i przytrzymał drzwi..... a potem popatrzył uważnie.... „Przepraszam, pomyliłem się... myślałem że to kaleka... przepraszam, nie pomyliłem się, przecież pani się za szybko zbliżała... (tu rumieniec zawstydzenia, facet ma z 65 lat..) oj.. przepraszam.... czy te laski pani nie przeszkadzają, ja slyszałem, że to jakiś sport, ale ...” tu się zapluł.... i tylko stał i patrzył w niebo

Ale jak wychodziłam, to też podskoczył i drzwi przytrzymał „ ach, zauważyłem panią.... już nic nie mówię, ale mam nauczkę”.

Przy czym ja nie powiedziałam ANI SŁOWA.

 

3

W urzędzie dzielnicowm miałam aktualizować PKD. Poszłam trochę naokoło, zanim doszłam, przeszłam ponad 4. Hormony szczęścia śpiewały mi w uszach. W uszach również słuchawki ze ścieżką dźwiękową z trzecich Piratów z Karaibów. Poły kurtki powiewają rozpięte, mimo tylko 6 stopni. Wparowuję do urzędu 45 minut przed zamknięciem. Stanowisko informacji. Pytam orientacyjnie i uprzejmie. Uśmiech mam od ucha do ucha. Panienka, no pani, pokazuje mi plik formularzy do wypełnienia. A ja z uśmiechem, kijki składając w pętelkę, mam taką plastikową zawsze w kieszeni: ach, widzę papiery, a myślałam że będzie na gębę. No nic, z przyjemnością wypełnię. A czy się jeszcze dzisiaj załapię?... i uśmiecham się do panienki, napakowana endorfinami i adrenalinką.

Niemalże za mnie papiery wypełniła, stała i pokazywał palcem, gdzie i co pisać. Pobiegła po numerek do automatu. Sama z się! Podprowadziła do stanowiska. A potem powiedziała - jak to sympatycznie pod koniec dnia spotkać kogoś zadowolonego i uśmiechniętego.

Sprawę na 30 minut załatwiłam w 8.

Zaraziłam ją hormonami fruwającymi koło mnie?????


4

Poczta. Niedaleko od domu. Po ośmiu kilometrach. Nadaję paczuszkę, niewielką. Zapomniałam jednej rubryki wypełnić. A panienka z okienka - proszę usiąść, tu, koło wagi. Ja to za panią napiszę. Dobrze się pani czuje?

???

Zapłaciłam i uciekłam z rumieńcem zażenowania. Czyżbym wyglądała już jak śmierć na chorągwi ??? Żeby sobie udowodnić, ze nie, do domu doszłam trochę naokoło.

 

Czwartek kijkowy

8,85 km w (mniej/więcej) 100 minut
średnia prędkość 5,31
spalonych kcali około 440

 

Pochłoniętych kcali, pokarmowo i napojowo - 1406

BILANS już obiecujący

A przecież jeszcze 3 i pół godziny szorowałam podłogę. 3 albo 2 razy do roku szoruję moją mozaikę, a mam jej ponad 60 metrów, gdzie indziej kafelki. Każdy kafelek mozaiki zgodnie z kierunkiem słojów drzewa. Szczotą szoruję. 2 razy, bo pierwsze szorowanie tylko odmaka brud. Potem poleruję

Dzisiaj zrobiłam 1/3. Kolanka mnie bolą. Na lewej dłoni mam odcisk od zapierania się. Na prawej mam pęcherzyk pod obrączką. Ale ten kawałek, co zrobiłam - niemalże się świeci. I pachnie.

Za to szorowanie też mi przynależą jakieś straty kaloryczne.

Więc czekam z utęsknieniem na poranne ważenie

 

Ps

Inne sprawy wciąż pod psem. Nie dość, że zdechłym, to jeszcze chyba robaki się do niego dobrały.

  • karinadulas

    karinadulas

    12 grudnia 2009, 07:09

    ale sie ubawiłam hi hi

  • SEREMKA

    SEREMKA

    11 grudnia 2009, 23:18

    jak widać to całkiem dobry pomysł by z kijkami na urzędy iść :-)

  • Dana40

    Dana40

    11 grudnia 2009, 22:57

    Dobre ale ten od drzwi burak :-) a niby pomógł :-(. Pracuś z ciebie .

  • starszapani

    starszapani

    11 grudnia 2009, 21:40

    Fajny ten wpisik, pozdrawiam.

  • sikoram3

    sikoram3

    11 grudnia 2009, 17:04

    Zabawna historia .. Jola na kolana to radze nakolaniki kupic do nastepnego szorowania tych podlug ... Moj kuzyn kafeli kladzie w nakolanikach bo go wlasnie kolana bola. Pozdrawiam.

  • kitkatka

    kitkatka

    11 grudnia 2009, 14:37

    i ochroniarz wzięli Cie za inwalidkę i nadskakiwali. Zaczne latać z kijkami po urzędach to też mi będą nadskakiwać. Chociaż ja i tak zawsze wymuszę to co potrzebuję. A uśmiexch mam zawsze przyklejony do pyska przy załatwianiu spraw. Raz mnie tylko jeden gówniaż w banku wyprowadził z równowagi to mu powiedziałsa w nerwach, żeby zamknął gębę i zobaczył czy go przy własnym biurku nie ma. Wtrącał się w dyskusję mioją z bardzo grzeczną Panią Basią bo chciał być ważny. Idiota i do tego świńsko-rudawy blondyn. Okropność. Teraz jak mnie widzi to spieprza na zaplecze i luka zza winkla czy juz sobie idę. Pozdrówka

  • haanyz

    haanyz

    11 grudnia 2009, 09:26

    czy Ty nie wiesz, ze czekolada nie jest trujaca?!!!! Latalam po hektolitrach wody! Czekolada i pierogi sa poządane dla organizmu, to warzywa zabijają, jak mawiają moje dzieci widząc surówke na talerzu...;-)

  • sezamek68

    sezamek68

    11 grudnia 2009, 09:02

    wzięłaś urzędniczki kijem.Powiadają ,że jak nie kijem go to pałką a tu proszzzz-odwrotnie ;-) (...)-tu puste miejsce bo myślę...nie da się szybko napisać..... bąbel pod obrączką.....dobre na tytuł powieści obyczajowej? albo może poradnika jakiegoś?.... ;-)

  • kasiulka1989

    kasiulka1989

    11 grudnia 2009, 08:34

    jestem pełna podziwu dla figury! po dziecku! naprawdę gratuluję :*

  • haanyz

    haanyz

    11 grudnia 2009, 08:21

    A Ty napewno mieszkasz w Polsce, ze te panienki w urzedach takie skore do pomocy? Bo ja jeszcze nei spotkalam ani jednej! Za to mialam taki przypadek na poczcie: pracuje w spzoo, poszlam odebrac list polecony z KRS-em, gdzie widnieje jako osobo do reprezentacji samoistnej, a panienka na to, ze ma przyjsc właściciel. Ja na to, ze wlasciciel moczy swoja dupe w cieplym basenie w cieplych krajach, i do odbierania listow ma mnie i mi za to płci. Pani żada właściciela i koniec. To sie jej pytam: a jak przychodzi list do urzedu gminy to właściciel tez przychodzi? Ona mowi - tak! Na to ja - to niech mi Pani opisze jak wygląda Skarb Panstwa, bo pewnie pieknieeeeee........ Listu nie dostalam, musialam wypelnic ich pelnomocnictwo sama na siebie. Wtedy bylo do przyjecia;-)

  • RadGor

    RadGor

    11 grudnia 2009, 07:26

    urzędnicy tęsknią za wyjątkowymi i UŚMIECHNIĘTYMI petentami. Szkoda tylko, ze sami nie często te uśmiechy prowokuja. Pozdrawiam serdecznie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.