Jak ja kocham moją szklaną wagę.
Czasami.
Dzisiaj na przykład. Bo 3 dzień z rzędu pokazuje malusieńki spadek.
Cieszy mnie tym bardziej, że praktycznie od półtora tygodnia, od załamania pogody - nie trenuję. Moja aktywność fizyczna ogranicza się do biegania na obcasach, ale nie codziennie przecież, oraz do gimnastyki okołołóżkowej, hłe, hłe, szkoda, że nie codziennie...
Jem pod kontrolą, spisuję mozolnie posiłki i przekąski, vitaliuszem liczę kalorie. Jest prawie ok.
Ale się bałam, że skoro już na rowerze nie spalam tych setek kcali - to mi się zaczną podstępnie osadzać tu i ówdzie.
Ale nie! Jednak nie ! Tym bardziej cieszy.
ps.
dzisiaj wraca córka, dzisiaj wnuczka ja z przedszkola zabieram, jutro synalek wraca.... koniec laby i świętego spokoju
ps2.
Seremko, to zwracam honor... Ty masz po prostu baaaardzo pojemny filtr przedpompowy
maharet1092
24 października 2009, 12:38W przypadku złej pogody można ćwiczyć w domu.Ja tak zawsze robię bo nie lubię wychodzić,polecam.