Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
źle mi


Waga jak podskoczyła ociupinkę kilka dni temu - tak dalej wisi w podskoku. Owszem, to prawie 2 kilo w dół od powrotu z mniam-jedzonego greckiego rejsu.... Owszem, miałam zjazd w dół jakiś czas temu. Ale to za mało!!!... A gdy waga stoi albo pooowoooli pełznie w górę, to ogarnia zniechęcenie.


Ja po prostu już nie mogę!.....

Nie mogę mniej jeść, bo robię się koszmarnie głodna. Boli mnie głód na całej długości, a mój układ trawienny nie może być poddawany bólowi, bo mi wróci.... W tym miesiącu tylko raz przekroczyłam 2000 kcali, a to też tylko o jakieś nędzne rupie.

Nie mogę więcej jeździć na rowerze, bo mnie boli. Kości tyłka od siedzenia. Stawy całych nóg od wielogodzinnego kręcenia. Mięśnie ud, mięśnie karku, stawy dłoni...

I po prostu nie mam czasu, nie wygospodaruję go więcej na aktywność fizyczną.

Ograniczyłam alkohol, dowóz pustych kalorii. Nie piję w dzień. Wieczorem tylko 2 lub 3 drinki, a i to też nie codziennie.


Już więcej nie potrafię się ograniczyć....

A szklana waga kpi sobie z moich wysiłków. Kpi. Pokazuje jęzor. Nie kocha mnie. Wpędza w złe samopoczucie....


do dupy...

  • Emwuwu

    Emwuwu

    20 września 2009, 10:23

    Pierwszy raz odkąd tu zaglądam do Ciebie trafiam na jakiś "dołek"! Myślę, że bezie dobrze bo jak pamiętam (a na Vitalii jestem już strasznie długo (chyba 3 rok:)) każdego dopada lub dopadała chwilowa depresja!:)) Ale z doświadczenia wiem, że to mija!:) Jeśli chodzi o rower, to może być tak, że masz trochę źle dobrane jego parametry (czyli rozmiar ramy i w związku z tym pozycję podczas jazdy). Sprawdź...może przy innych ustawieniach kierownicy, siodełka itp będzie lepiej. Ja niedawno przestudiowałem kilkadziesiąt stron i forów internetowych na temat rowerów (zanim kupiłem nowy dla siebie) i okazuje się, że na temat roweru wcześniej nie wiedziałem...nic,ha,ha. Postanowiłem wykorzystać takiego trickera jak masz u siebie do planowania jazd w miesiącu. Dzięki za inspirację!:)))

  • haanyz

    haanyz

    19 września 2009, 20:46

    Jak tam? W dalszym ciagu wszytsko do dupy?

  • kitkatka

    kitkatka

    18 września 2009, 17:23

    Jola - do dupy to jest nasz Rząd a nie życie. Może faktycznie zrób jakąś zmianę diety co kilka dni. I przestań się tak frustrować bo wtedy masz ciągoty do niezdrowych i pysznych ( jak każda/-y z nas) i szelejesz. Po co Ci te nerwy i stresy. Ja też jak się denerwuję to tyję i wpierniczam. Kiedyś paliłam i to mnie szarpało zamiast żarcia a teraz są czekoladki i ciasteczka. A ponieważ te wszystkie pseudo uspokajacze są do DUPY a nie życie to trzeba je przegonić w cholerę i niech już nie wracają. Odpuść trochę tej walki i może to też będzie jakiś sposób. Inteligentna jesteś to wymyślisz coś mądrego zamiast. Pozdrówka

  • haanyz

    haanyz

    18 września 2009, 13:08

    No wlasnie dlatego ze wiem, ze facet tez czlowiek - zyje tylko marzeniami..... i tymi, ze bedzie nosil na rekach i tymi ze obiad ugotuje;-)))

  • haanyz

    haanyz

    18 września 2009, 10:24

    hihihi, dobre, dobre! Tak to juz jest z tym odchudzaniem - nigdy nie wiesz, jaki bedzie efekt i codziennie rano na wadze niespodzianka. A moze zmien diete? To bedzie lekki szok dla organizmu..... Polecam Ci bialka z calego serca, jeszcz ile chcesz i kiedy chcesz - nawet w nocy i nie jestes glodna, tak przez 5 dni, a potem dokladam do bialek warzywa i znow 5 dni. A potem znow bialka i w kolko Macieju. Bialka to: twarogi chude, jogurty naturalne, szynka z kurczaka, kurczak i indyk najlepeij z grila, lub gotowane, jaja w kazdej postaci, ryby z puszki w sosie wlasny, ryby pieczone w piekarniku bez tluszczy, ryby wedzone, wolowina - tatara mozesz sobie zjesc, pod warunkeim, ze nie z olejem. Naprawde latwa dieta... Buziaki!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.