Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień kurczakowo-rowerowy


Dzień kurczakowo-rowerowy. Naprawdę!!! Od świtu marynuję uda kurczęce w różnych wiedźmich ingrediencjach. Potem obsuszanie i posypywanie egzotycznymi przyprawami. A potem do piekarnika.

Po odpowiednim czasie wyłączam piekarnik i robię sosik, też dalekowschodnio egzotyczny. A potem na rower. Bo sosik z mięskiem rodzina potrafi sobie chyba połączyć. I kartofelki obrać. Albo ugotować makaron. Albo ryż. Albo kuskus. Albo cokolwiek.


Objechałam większy kawałek świata, niż zakładałam. Prawie 59 km. Gdy do domu podjeżdżałam, to stałam na pedałach. Bo mnie tak straszliwie bolały kości, te do siedzenia.


Gorąca kąpiel. Drink. A potem drugi.

Oglądam siatkówkowy mecz. Facet mojej córki uzmysłowił mi, że to trzeba oglądać, bo gramy o złoto i że to pierwszy raz.

Może ja jestem stara. Może ja mam sklerozę. Ale?.... Ale!?!? Chyba kiedyś mieliśmy "złotka". Damską drużynę. Siatkówkową. Czy one to nie wywalczyły złota? damskie złoto się nie liczy?!?! rzadko zdarzają się chwile, gdy popieram feminizm


Może pościelić już łóżko?...


  • kitkatka

    kitkatka

    15 września 2009, 14:59

    Nawet bardziej. Ale mistrzostwa kobitek będą za kilka dni tak jak i w koszykówce i należy dopingować nasze złotka. Panowie pierwszy raz dostąpili tego zaszczytu i dlatego się cieszą jak szczerbaty do sucharów. Pozdrówka

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.