Sobota jaśniejąca, pomimo szarych chmur!
Nastrój euforyczno-maniakalny
Poranne stanięcie na wadze. Najpierw wprawiło mnie w osłupienie. Stanęłam jeszcze raz. Jak Rany Kota!!!! Stanęłam znowu. Jak byk! Wyświetlacz wahał się, wahał, zamrugał i pokazał 57 kilo i ani grama mniej i ani grama więcej. Pobudziłam wszystkich rozgłośnym wywrzaskiwaniem <tralala> i
Stawałam na wadze, już dla czystej przyjemności, jeszcze z 5 razy. I za każdym stanięciem euforia aż mi uszami bąbelkowała.
Dla uczczenia osiągnięcia ? zrobię sobie dzisiaj dzień wolny od ćwiczeń, moje biodra na pewno będę mi wdzięczne. Ugotuję dla rodziny ... gęsty kapuśniak z kartofelkami i zrobię zasmażane buraczki do obiadu. Jesuuuu, chyba im nawet omlety usmażę na kolację.
Z radości cały świat bym przytuliła do piersi.
Dla porządku... piątek
Dzieci nie ma, pojechały na wieś, mamy wolną chatę i korzystamy z tego, ile się da i jak się da. Ale frajda!
Zassane, w większości w postaci procentowej i owocowej +2158
Spalone na przyrządach aerobowych -1276
Ale było jeszcze spalanie kalorii nie na siłowni, tylko w łóżku, w wannie, na fotelu i na krześle kuchennym.... Lubię takie dni.
BILANS +882 kcale, mogłoby być lepiej
poemi74
29 czerwca 2009, 06:22aż ociekasz optymizmem :) Niech inni biorą z Ciebie przykład. Gratuluję poweru :))) no i sukcesów :p
paniBaleronowa
27 czerwca 2009, 17:36jak tu u Ciebie dramatycznie! Nic to, moja wrażliwość tego nie zniesie ;). Pozdrawiam milusio.