Czwartek popieprzony
Bo On pracuje w domu....
Śniadanie późne małe, takie jak przed siłownią. Na siłownię nie poszłam.... Owoce kupiłam, zrobiłam sobie koktajl truskawkowy, na prawie pół litra mleka wsypałam aż całą łyżeczkę cukru. Wypiłam.... i mam wielki brzuszek!
Ale i tak ten brzuszek zmieścił się do najwęższych spodni. Wiec poszliśmy na basen, przepłynęłam półtora kilo, ups, kilometra. Spaliłam 600 kcali.
Dwa drinki później zastanawiam się nad pójściem na siłownię, na bieżnię chociaż. Tylko ten deszcz, lejący się równym ściegiem z nieba...
Poszłam jednak. Zużyłam na dwóch przyrządach aerobowych 694 kcale.
Jeszcze drink albo dwa i kawałek melona zassę. Ciekawe, co jutro pokaże moja szklana kula... tfu!, moja szklana waga.
+1187
- 1294
BILANS (minus, minus, minus!!! -107)
A żyć trzeba, to skąd ma brać energię mój tłuszczyk na istnienie => ZNIKĄD !!! ...a więc, won!
Środa, imieniny Pana i Władcy
Dziwnie było. On ma pourodzinową depresję...., że stary jest. A ja na razie nie mam ochoty jej rozwiewać.
W dzień w ogóle picia nie było, jedzenia też niewiele. Siłownia na ostro, bieżnia długo, nordic walking i 2 programy na rowerku, spaliłam 1224 kcale.
Z basenu nici, za to poszliśmy na imieninową kolację do Passe Partou. Ukochany wyglądał, jakby wymagał dopieszczenia. Och, czemu nie.... głupawe komplementy sączone do uszka, kilka pieprznych dowcipów, głaski po tym miejscu czułym na nadgarstku.... rozchmurzył się. Reszta wieczoru milsza, ale w podobnym stylu.
Ile wydatkowałam kcali, robiąc mu po północy nasenny masaż, od nasady włosów na karku do stóp... spociłam się mocno... hihi, ale nie tak, jak na bieżni.
Zassane +1535
Spalone sportowo -1224
BILANS +311
Mam nadzieję, że jutro waga mnie będzie kochać bezgranicznie
Emwuwu
27 czerwca 2009, 12:08Twoje wpisy!:) Proponuję wydać kiedyś w formie książkowej,..pt."Historia żony jakiej oczekują mężowie",ha,ha
jolajola1
26 czerwca 2009, 09:06On ma właśnie skończone 52 lata...
haanyz
26 czerwca 2009, 08:06No rozpieszczasz swojego Pana i Wladce, ze az podziw bierze. lekka depresja, ze juz starawy? Po 40-stce jakos tak chce sie byc mlodym, ale z nabytym doswiaczeniem zyciowym;-)))) Ale to se ne wrati, niestety;-))))
Granti
26 czerwca 2009, 06:52o tego swojego pana :)... mam nadzieję, że odpłaca tym samym. fajnie piszesz. Nie potrafię tak mało jadać jak Ty. Pozdrawiam .