i w dodatku to już chyba nie ja
tak bezzmarszczkowo wyglądałam jesienią 2005
tylko.... kłopot... nie mam nowego zdjęcia siebie, z którgo byłabym zadowolona
więc ta baba na zdjęciu musi jeszcze trochę powisieć
zassane kcale... a bo ja wiem.... coś koło 1200, może 1300, a może mniej?
kcale spalone wysiłkowo 1348
bilans bardzo mi sie podoba, bo UJEMNY, hi hi
Rower dzisiaj - 58,45 km
średnia prędkość 16,5 km/h
dosyć wolno, ale część trasy była "na dziko", po górach i wadołach nie szło śmigać
trasa: z Kępy na Gocław, Siekierkowską do węzła Marsa, Chełmżyńską do spalarni śmieci, Bródno- cmentarz i park, Marywilska, tam gdzie Kotan miał noclegownie Monaru, wylotówką do Jabłonnej, jesuuu, ale śmigałam obwodnicą z górki. Normalnie - wiatr we włosach!!!!
Pałac i park w Jabłonnej, dziurą w ogrodzeniu pałacowym na wał wiślany, to własnie on był na dziko. Jechałam tym wałem ostatni raz latem, ale aż 5 lat temu, jako gruba i szczęśliwa baba Potem bałam się tam wracać. Dzisiaj tylko trochę bolało. Nic to. Wałem do Białołęki, teren budowy mostu Północnego. Koło osadników wodnych popiołów z Żerania sie zgubiłam, zaplątałam w te wielohektarowe osadniki. Dziwne. Ale to miejsce jest dziwne. Elektrociepłownia, koło ZOO i nad Wisłą do domu.
tyłek mam poobijany - ale nie to najgorsze.... gorsze jest to, że pieką mnie mięśnie łydek!!! jutro albo bez roweru (horrendum!!) albo max 22,5 km, mam taką trasę
Dareroz
25 czerwca 2010, 20:38dajesz czadu z tym rowerem, ciągle nie mogę się nadziwić! brawo!
Emwuwu
23 czerwca 2010, 23:30Zamieściłem sprostowanie, JOLU!:)))
monimoni27
23 czerwca 2010, 21:39bo co do niej piszę lub nawet czasem zdarza mi się dzwonić, ro mam stres, bo ona taka groźna. Poza tym niezła ... nie powiem jakie mi sie słowo ciśnie na gębę. Z innej beczki: Jola, skądeś nabrała tyle tych majciochów na doopeczkach? Czy to wszystko witaliańskie tyłki publikowane? Matko!!! No, to ja Ci poślę mój, tylko nie wiem gdzie, bo do skrzynki na vitalię nie wchodzi. A na serwer mój własnej doopy nie poślę, bo ona nie dla publiki. he, he. Miło, że tęsknisz.
bbbbwro
23 czerwca 2010, 16:04jakos spokojna jestem o Twoje ryczenie:) a co do kokardek - nie mkoglam sie schylic w zadnej sprawie, nawet po to, zeby podniesc cos z podlogi hehe. ja. a teraz mogę. i się cholera cieszę ogromnie.
Desperatka75
23 czerwca 2010, 14:44<img src="https://vitalia.pl/obrazki/173/62/2-Jestem-Krlow-Tu-7513.jpg"> Brawo za ten rowerek- podziw pełen!
renianh
23 czerwca 2010, 14:35Dajesz czadu na tym rowerze ,mam takie pytanie czy Ty na pewno jeżdzisz w kasku ? Przy Twoich prędkościach i odległościach to konieczne.Dziwię się też dlaczego jeszcze nie zmieniłaś paska na 55 kg?
haanyz
23 czerwca 2010, 13:25ty sie nie wymadrzaj, ze polski znasz..;-))))) Zmieniaj zdjecie glowne, na gacie koronkowe w pozycji lezacej! I w ogole poszczulas i co? dawaj to zdjecie!!!
Wiedzmowata
23 czerwca 2010, 13:16tych "szczytów porannych" to mogę naliczyć kilka, na przykład poranny szczyt babciowo-pieskowy - babcia na jednej stronie chodnika, potem dłuuuuuga linka, czarna oczywiście i niewidoczna, a po drugiej stronie trawnika piesek, który sam nie wie, czego chce; kolejne może być na przykład przerzedzenie na przystankach - można znaleźć wolną przestrzeń żeby się przemknąć, a nie pchać się na przykład przez trawnik; i szlag mnie dzisiaj trafił, bo jadę sobie spokojnie czerwoną ścieżką rowerową, co 10m namalowany rower, a z przeciwka nadchodzi pani w mocno średnim wieku (jak ja na przykład), obok szarzyzna chodnika dla pieszych aż woła o zapełnienie tej pustki (normalnie nikogo), a ta idzie i gapi się na mnie jak na głupią... - jadę "bezczelnie" środkiem, a ona idzie zdecydowanie też środkiem... no i zjechałam na "chodnik dla pieszych"... zastanawiałam się co prawda przez chwilę, czy jej nie rozjechać, ale "odpuściłam"... (olałam?)
delicja78
23 czerwca 2010, 11:24jakby tak zliczyć te wszystkie kilometry to ciekawe dokąd byś dojechała...Pewnie Grecja jak nic! hi hi:)
Geminia
23 czerwca 2010, 09:50jestem pełna podziwu :) Ja zadyszki dostałam czytając jednym tchem przebieg trasy, która jechałaś....ale ze mnie cieniara jest :) A z Ciebie superwomen :)
dziejka
23 czerwca 2010, 09:24Ty to jesteś latawica ,jak tak dalej pójdzie to na księżyc dopedałujesz. Ja ze zdjęciami mam podobnie co jedno to większy maszkaron.Buziaki szalona babo
zarowka77
23 czerwca 2010, 09:13a ty kurcze taka sama jak na swojej studniowce prawie;)) te lata to tylko mijaja... czlowiek taki sam;)
zarowka77
23 czerwca 2010, 09:11jak ty to robisz, ja z 10 km zrobilam i to pod gorki jakies, albo mam przerzutki jakies glupie albo cos, nogi mnie bolaly pedalujac ;))) cyborg no;)
Betabella
23 czerwca 2010, 09:09A ja się pytam, która baba się sobie podoba, szczególnie na zdjęciu? Dlatego moje jest na zielono, bo chociaż kolor mi się podoba. Czekam na "nową twarz" :)
aneczka102
23 czerwca 2010, 07:24Wydziwiasz z tymi zdjęciami!! Na pewno masz mnóstwo fajnych!! Ale baba nam się podoba, więc niech wisi. Zmiana awatara zawsze wprowadza trochę zamieszania!
Wiedzmowata
23 czerwca 2010, 07:16też wczoraj w tym samym miejscu widziałam siedząc w autobusie. Dzisiaj zamierzam tam podjechać i uwiecznić, myślę, że da się złapać dobre ujęcie (wyraźne) - Pozdrawiam :-))
mikrobik
23 czerwca 2010, 06:55Ty jeszcze się chcesz odchudzić?!!! Ciągle ostatnio czytam o tym ujemnym bilansie u Ciebie. A nie możesz jeździć już tak dla siebie rekreacyjnie, a nie "na łeb, na szyję"? Jesteś pewna, że takie dystanse i pokonane w takim stylu to "ruch to zdrowie"? Czytam te Twoje wyczyny i styl w jakim je uprawiasz z podziwem. Ale masz samozaparcie kobieto! A zmarchy zawsze kiedyś się pojawiają, ale nic to. Powtarzaj sobie "Samochwałę"
Semilla
23 czerwca 2010, 01:58jestem w fazie spadku, więc może się jakoś lotnym kcalom organizm oprze. Myślisz że maseczka chirurgiczna przefiltruje to co zbędne? Od biedy mogę nosić jeśli pomocna będzie. Przedmówczyni ma rację, zakwasów można dostać od samego czytania tych Twoich tras! Szapoba normalnie, azbest nie kobita ;)
kitkatka
23 czerwca 2010, 01:30się czytaniem. Matko, gdzie Ciebie nosi. Pozdrówka