Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
CHUDNĘ !


(wpis zawiera treści obrazoburcze, nie cały, tylko kilka pierwszych zdań)

 

Można jeść wszystko i chudnąć. MOŻNA !!!

Można jeść dużo i chudnąć. Naprawdę można !!!

Jeśli tylko jednocześnie i bardzo intensywnie i konsekwentnie i długotrwale będzie się spalać pochłonięte nadmiarowo kcale.

 

Można zjeść michę lodów. Przed dalekim rowerem. Przed 20 km przejechanymi poniżej godziny. Wiedząc, że droga kołami pobiegnie daleko dalej.

Można zjeść łapczywie wielkie makdonaldowe fryty. Ale po 48 km przepedałownych i z prawie drugie tyle jeszcze czekającymi.

Można pochłonąć po powrocie miseczkę sałatki jarzynowej z majonezem, kilka plasterków wędliny i pół melona. Ale wtedy, gdy wyczerpane mięśnie nóg drżą.

Wczoraj popołudniem i wczesnym wieczorem przejechałam prawie 74 km.

 

 

to moja czerwcowa waga

 

Długotrwały wysiłek zaczyna dawać efekty.

Dzisiaj na wadze zobaczyłam 55,3 kg. Od czasu, gdy jestem na Vitalii, jeszcze nigdy tak mało nie widziałam. Wiem oczywiście, że to przede wszystkim efekt wczorajszego roweru. Ale przeciez nie tylko! Podbudowana widokiem pootwierałam starsze pliki Excela.

Dziś jest 467 dzień odchudzania, a właściwie utrzymywania dyscypliny jedzenia. I proszę!

A tak wygląda to w 2010 roku, łącznie z trzema nieoczekiwanymi i nie_wiadomo_skąd_przyszłymi spuchnięciami.

 

 

 

Wczoraj z Saskiej Kępy do Wilanowa, ścieżką rowerową do Powsina. Prędkość średnia na dystansie 23 km - to 20,7 km/h. Prawdziwkiem na wysokość 7 piętra, straciłam szybki napęd. Pas podejścia Okęcia, przy Wirażowej. Krakowską do Raszyna, Włochy, bliski Ursus. Pięknie wyglądało wysokie Centrum, gdy na nie na polach Raszyna patrzyłam od strony chylącego się słońca. Bemowo, Chomiczówka, Bielany. Podleśną zjazd na łeb, na szyję. Gwiaździsta, wzdłuż jeziorka. Deptak nad Wisłą, most Syreny, koło budowy stadionu.

Uwielbiam moje miasto, właśnie dla takich widoków.

komórką o zmierzchu robione, stąd podła jakość

 

Dzisiaj planuję wycieczkę wałem w stronę Jabłonnej. Trzeba jakoś wykorzystać te najdłuższe dni w roku.

  • kitkatka

    kitkatka

    23 czerwca 2010, 00:54

    bierzesz na to siły? Niesamowita jesteś. Tylko brac przykład ale ja jestem za leniwa. Pozdrówka

  • Geminia

    Geminia

    22 czerwca 2010, 21:28

    Super!!!Gratuluję!!! :)))

  • uliczka7

    uliczka7

    22 czerwca 2010, 20:57

    Dajesz mi nadzieję, że jeśli będę się ruszać to schudnę! Za mna na razie 2 tygodnie całkiem niezłego ruchu- jak na mnie :) Efektów na razie brak- bedę cierpliwa :) Dzięki

  • haanyz

    haanyz

    22 czerwca 2010, 18:59

    Ty mnie nie denerwuj takimi wpisami! No jak slowo honoru - zglosze cie do moderacji! twoj wpis zawiera tresci obrazoburcze! Zdecydowanie! Przeczytalam go i natychmiast zapomnialam. Na mnei takie hece nei dzialaja. A przynajmnie nic na ten temat nie wiem i sie nie dowiem, bo w zyciu nie przejade w jednym dniu 70 km na rowerze! No zes dala wpis!!!!!

  • mikrobik

    mikrobik

    22 czerwca 2010, 18:33

    Gratulacje!

  • splendor

    splendor

    22 czerwca 2010, 17:46

    podziwiam samodyscyplinę i zacięcie.

  • baja1953

    baja1953

    22 czerwca 2010, 17:03

    Gratuluję...55!! No, no, no...Toś Ty tu rekordzistka pod każdym względem!! Podziwiam;) Gratuluję;) Podziwiam;) Cmok;)

  • adador77

    adador77

    22 czerwca 2010, 14:06

    sluszne wnioski i w sumie to takie malo skomplikowane by sie wydawalo:) a jednak ta harmonia to wielka sztuka. Podobaja mi sie Twoje wykresiki:) Juz jestem po probnym rajdzie. Dziwnie, nie tak jak trzeba, inaczej. Jak zwykle nie jestem nastawiona pozytywnie do nowych rzeczy. Potrzebuje czasu. A to jest rower typowo szosowy, kola sa wzmocnione, zeby sie nie centrowaly na dolkach. Mam gacie z pampersem, wiec obrazenia mi nie groza:) Ciekawe ile dzisiaj ukrecisz swoim sprzetem. Jola a tak na marginesie to jaki masz rower?

  • Dana40

    Dana40

    22 czerwca 2010, 13:41

    Ruch to zdrowie :-), pozdrawiam .

  • alkapisz

    alkapisz

    22 czerwca 2010, 13:16

    wiadomo rzecz pod słońcem, zjesz duzo i jeszcze wiecej spalisz a w końcu doczekasz sie wymarzonej wagi..to przeciez takie proste ;-) tylko cholewcia nie zawsze wykonale no!!!! .... Szkoda ,ze moje dziecie nie ma ostanio czasu na wypady rowerowe ,bo zabrałym bym sie z nim na doczepke po Mazurach (np,wokól j.Sniardwy )samej jakos mi nie raźno .... :-)

  • fiona.smutna

    fiona.smutna

    22 czerwca 2010, 13:02

    fiu fiu - moje gratulacje:) Świetna fotka - jakby most zgarnął pod siebie stado żurawi:))) Miłego dnia:)

  • aganarczu

    aganarczu

    22 czerwca 2010, 12:51

    hehehe czytam i czytam i wiem, ze Warszawka ale patrzac na zdjecie pomyslalam o Gdansku, ten sam most i dzwigi w tle :-)))) Swietnie napisalas o tym spalaniu tego co sie pochlonelo :-)

  • zarowka77

    zarowka77

    22 czerwca 2010, 11:58

    ty jestes jakas stuknieta;)) a ja zaraz odbieram jedną zmore z przedszkola i bedziemy wzdluz wisly jechac, na koniec swiata;))

  • anna.helena

    anna.helena

    22 czerwca 2010, 11:57

    Jola - super fajnie, że ujrzałaś swą najmniejszą wagę :)))))) zacięcia pedałowego ciutkę zazdroszczę, choć i ja sie staram, ale nadrabiam innymi sposobami i też jest okejka:)))) i fakt, ze można jeść dość sporo i chudnąć - bo prawda zawsze leży w harmonii pomiędzy przyjmowaniem a oddalaniem .... żywa z Ciebie babeczka że ho ho i tak 3maj - a ja będę niektóre pomysły małopować ... miłego dnia

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.