Jutro świąteczne śniadanko u mamusi..., i obiadek pewnie też i w ogóle mnóstwo żarcia i słodyczy przez 2-3 dni... I dobrze mi z tym!
Mogłaby wreszcie przyjść ładniejsza pogoda. Teraz co prawda "chory musi leżeć" i nie chcę mi się przez tę chorobę, ale wiecie, człowiek ma więcej ochoty na ruch i wszystko jak słoneczko wyjdzie.
Sama nie mogę się zmotywować do ćwiczeń, może dlatego, że już mały wysiłek to dla mnie spore wyzwanie, a to takie głupie, bo chciałabym wykonywać te wszystkie ćwiczenia jak trenerzy prowadzący - chociaż wiem, że to niemożliwe, to chciałabym, a że nie umiem, to lepiej nie zaczynać - taka głupia natura... A ponoć wystarczy zacząć, a kondycja przyjdzie sama z czasem...
korunia1991
15 lipca 2012, 09:33no coś TY;) dla każdego tragedią jest co innego;) Istniej istniej;') zależy też jak się tłuszczyk układa;) Pozdrawiam cieplutko;)
sghmjgosia
19 kwietnia 2012, 11:37kurde! perzetarlam i nic :D nadal widze "to cos" ! trzymaj sie :*
polishpsycho32
8 kwietnia 2012, 23:44zacznij od szybkich marszy ...i wybierz cwiczenia dla poczatkujacych...kondycja sie wyrobi ale niestety trzeba wlozyc w to wysilek...samo sie nie zrobi
kiziamizia22
7 kwietnia 2012, 20:52Musisz wziąć się w garść, nie odkładaj diety na później bo skoro święta u mamy to dla Ciebie wymówka żeby najeść się wszystkiego bez umiaru to za tydzień znajdziesz kolejną i kolejną.. wiem bo też miałam tak kiedyś!! Ja postanowiłam sobie ze i owszem spróbuję tych przepysznych sałatek ale po pół łyżki tak by poczuć smak, przepijając litrami wody co nasyci ;)) trzeba jakoś oszukać tę ochotę ;) a ciasta to sobie odmawiam !!! i Tobie też życzę i radzę podobnego podejścia :) DASZ RADE kto jak nie Ty ?:)