Jednak nie opychałam się, po prostu pozwoliłam sobie na grzechy jedząc mniej zdrowo, ale nie w dużych ilościach.
A dziś wreszcie spadek! To motywuje.
Wreszcie pojawiła się normalna waga.
65,3 kg :D za pół kilograma wpadnie czwóreczka.
Wiem, wiem. Mierzenie jest bardziej dokładne. Jednak ja chyba nie potrafię odpowiednio się zmierzyć. :(
gappy
1 września 2013, 01:22Też miałam ostatnio chwilę załamania i również pozwoliłam sobie na jakieś grzeszki i zażengałam ćwiczenia na 4 dni :/ Jednak myślę, że trzeba odnaleźć w tym pozytyw, organizm nie odzwyczai się do końca od małych przyjemności, potem nie będzie szoku i jojo :) Także głowa do góry! Walczymy o coś ;)