Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czas wyrwac sie z beldnego kola i ruszyc do przodu
w nieskonczonosc mozliwosci


Jak w tytule:  W moim życiu niby coś się działo, ale tak naprawdę zataczałem krąg i wracałem do punktu wyjścia.  


Wydawało mi si, że coś robię, że coś się dziej, a tak naprawdę ruch ten był dookoła własnej osi.  Zawsze wracałem do punktu wyjścia.  Zaczynam ruszać z miejsca, ale czy tym razem pójdę naprzód czy znów zakreśle koło i wrócę do punktu wyjścia.  Mam nadzieję, że ruszę do przodu.  Ale jak?  Mam nadzieję, że odpowiedź przyjdzie sama jak już. zacznę się poruszać.  Wszystko to małymi kroczkami.  Jak się przyzwyczaję do małych kroczków to zwiększę zasięg.  Póki co postaram się cieszyć z tych drobnych zmian.  Nie będę się spieszył.

Nie chodzę regularnie na basen.  Ale wychodzi, że zazwyczaj 2 razy w tygodniu się wybiorę.  Na siłownie raz się namówiłem.  Alkoholu nie piję już ponad tydzień.  Od razu mam mniejszy apetyt na fast-foody.  Wczoraj ugotowałem 1szą zupę od dawien dawna.  Byłem też na zakupach.  Zrobiłem sałatkę.  Dzisiaj znowu sałatka, basen.  Coraz więcej mam energii do życia.  Być może powoli to się zmienia, ale czuję.  

To nie była taka sałatka jak kiedyś - pełna zieleniny, bez żadnych przetworzonych dodatków, z kiełkami, ale nie była najgorsza.  Sałata, ogórek, rzodkiewka, zestaw przypraw (ziółka głownie plus sól himalajska), ocet winny.  Po "przemaszerowaniu" się tego: oliwa z oliwek, olej kokosowy ... i ser żółty wczoraj a dzisiaj serek sałatkowy.

Zająłem się czymś innym i wena mi znowu uciekła.  Napiszę resztę przemyśleń innym razem.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.