Nie wiem jak Wy moje piękne, ale dla mnie weekend to tragedia, wszędzie czają się jakieś pokusy. No i wogóle czas spędzony w domu z całą rodziną, wspólne śniadania, obiady i kolacje (w tygodniu nie zawsze to wychodzi,szkoła,praca)
Do tego niedzielne ciasto mhmmm... No mówię Wam ciężko wtedy utrzymać się na właściwych torach. Muszę się jednak pilnować, w poniedziałek mam co tygodniowe warzenie i chcę widzieć spadek.
Od poniedziałku zaczynam jeździć na rowerze, póki co na stacjonarnym po pół godziny dziennie. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Miłgo,udanego,słonecznego i dietkowego weekendu życzę Wszystkim :)
endorfinkaa
29 stycznia 2017, 10:33Dla mnie tez weekendy sa najtrudniejsze,jakos w tygodniu nie ma az tylu pokus :)
roogirl
28 stycznia 2017, 22:32Eh nic nie mów. Nie wiem jak przetrwam wtorkowe robienie faworków z mamą.
jasmina19
28 stycznia 2017, 22:52Też planuję robić jakieś karnawałowe pyszności z siostrą i jej synem. :) nie przetrwamy tego,musimy ograniczyć :) he he ale jak to zrobić
strefaizy
28 stycznia 2017, 14:57pracowite weekendy..skąd ja to znam:) powodzonka i udanego weekendu:)
aska1277
28 stycznia 2017, 14:36To prawda weekend same pokusy..... Ale niekoniecznie :) jesli w domu ich nie ma :)