Hej
Dzisiaj był moment zwątpienia - spadek nastroju. Wprawdzie nie miałam ochoty na słodycze ani nic niezdrowego, ale cały czas czułam apetyt. Nawet już pół godziny po posiłku. Powstrzymywałam się, ale musiałam raz zaburzyć 3-godzinną przerwę i zjadłam małą kanapkę z hummusem. To wszystko chyba efekt nudy. Wypadłam z rytmu pracy i wciągnęło mnie przedświąteczne lenistwo - porządki zrobione, na specjalne świąteczne dania jakoś się nie wysilamy nigdy (ale tylko na Wielkanoc xD). Mimo, że mam dużo do zrobienia (magisterka) to nie mogłam zabrać się do roboty. Zamiast tego oglądałam serial i chyba wtedy pojawił się apetyt i ogólne rozdrażnienie. O 16 zjadłam obiad i nadal mnie trzyma, już nic więcej dzisiaj nie zjem. Ewentualnie 1 jabłko. Przed chwilą zrezygnowana, ale JEDNAK zrobiłam 30 minut Chodakowskiej i wróciły mi siły.
Tym razem widzę, że "relaks" przed lapkiem mi nie służy. Dodałam post i lecę się kąpać.
Dzisiejszy obiad - totalny freestyle, czyli mieszanka tego co znajdę w kuchni:
Pierś z kurczaka, brokuły, kasza jaglana z kawałkami warzyw, jogurt naturalny, czosnek, przyprawy, przyprawy, przyprawy ;) Wartość energetyczna tej mieszanki? Nie mam pojęcia.
Do następnego razu;*
Zapomniałam; Zdrowych Spokojnych Świąt! :)
reksio85
20 kwietnia 2014, 11:02wesołych świąt :)