Poszłam dzisiaj do szkoły tylko na dodatkową godzinę,
żeby zaliczyć spr z bio ( napisałam wszystko ..opróćz jednego zadania , które potem się okazało takie głupie...).
Potem lekarz. Wkurzyła mnie taka baba. siedzę, gorączka mi się cisnie równo ( potem sie okazało , że miałam 39,5!!!)usypiam tam na poczekali...a tu przychodzi babka z dzieckiem i chyba babcią tego chłopaka. no i jestem ja jedyna. I do mnie czy je przepuszcze, bez żadnych wstępów...bo im się spiszy..pomyslałam, że mi też się spieszy bo mam dziadka w szpitalu i mówie jej , że sama ćle się czuję jak chyba widzi. a Ona , że oni tylko na chwile a potem do Łodzi. Nic nie powiedziałam, cały czas za tamtą młodszą mówiła ta stara. Jak adwokat. Potem gdy była moja kolej, tamta babka do młodej " no idź idź !" , tamta młodsza spojrzała na nią potem na mnie " czy mogę na serio?", a tamta klimpqa " no nie pytaj się!" ...popatrzyłam na tamtą i do młodszej mówie już ledwo co słyszalnym głosem , ze tak prosze....potem przyszła taka młodsza kobitka i zaraz za nią taki starszy facet " niby tylko po recepte" i też chce zeby go przepuścić ! tamta młodsza mówi, zeby mnie pytac bo ja jestem następna . Ja już nawet siły mówić nie miałam. chyba powiedziałam ,że skoro recepta to niech pan wchodzi..nie wychodzi 5,10,15 minut.,..kurwa mac mówie..nigdy więcej nikogo nie prepuszczam no ni chuja za przeproszeniem...
(Chciałam być miła i wróciłam do domu dopiero po 13. )
Potem poszłam po leki, zrobiłam zakupy dziadkowi i do niego. Moje zdziwienie pierwsze to to , że nie jest na wewnętrznym tylko na kardiologi....to już mi się w głowie kotłują myśli co mu sie stało.. Czego się dowiedziałam od lekarki?
*migotanie przedsionków
*początek krzepnięcia krwi w dłoniach
*infekcja dróg oddechowych...
zamarłam...to by oznaczało, ze dziadka od kaplicy dzieliły może 2-3 godziny max...miał zrobione echo, jakieś tam inne badania.
Siedzę sama, walczyłam z piecem ( piwnica, ja i wszystko na mnie jest czarne od sadzy i popiołu) ale napaliłam. Modlę się , żeby M;* przyjechał. mama chce do niego dzwonić , żeby mi zrobił zakupy.
aa wgl wychowawczyni jak mnie zobaczyła z załzawionymi oczyma, czerwonym nosem, w kurtce na dusznym jej zdaniem korytarzu, bez słowa puściła mnie do domu i kazała to wyleżec i powiedział, że wstawi mi 3 na półrocze ! nie musiałam odpowiedać. ale i tak w srode czeka mnie wizyta w szkole i walka o niemiecki, geo i moze wos...na razie ide sie doprac z sadzy i chyba się położe...
Bajo
maleducada
7 stycznia 2013, 19:23No tak, wiem jakie stare kwoki w poczekalni potrafią być irytujące... Ech, zdrówka dla Ciebie i dziadka! :)
marta80a
7 stycznia 2013, 16:50Oh, ty pracuś jesteś, ja tam nigdy do pieca jeszcze nie zajrzałam, kuruj się!! :* i życzę zdrówka dla Twojego dziadka :)
Yokela13
7 stycznia 2013, 16:18Tacy są ludzie,ja bym takiego babsztyla nie przepuściła za ch...! Bardzo Ci współczuję sytuacji z dziadkiem... Szybkiego powrotu do zdrowia:)
kasia165
7 stycznia 2013, 16:14kuruj się bo zdrowie jest najwazniejsze ;)