Wczesnie bo jadę do szkoły na zaliczenie zaległego spr i ide do lekarza. Męczy mnie straszny kaszel , bolą mnie oskrzela, katar leje sie bez przerwy, krtań bolli od kaszlu jak cholera...i nawrót gorączki. spałam jakies moze 3-4 godziny...
Dziadek...ogólnie choroba wzięła dziadka we wtorek i od tego czasu apetyt mu stanał kompletnie. NIC NIE JADŁA! mimo, ze próbowałam mu wmusisc jajecznice, ciepłe udko z kurczaka, rosół itp itd...w końcu wczoraj mama sie sama wkurzyła i kazała mi dzwonić po pogotowie ( bo uwaga : stara pinda alkoholiczka, po której wizycie ZAWSZE BRAKUJE PIENIEDZY DZIADKOWI powiedziała, że mu kupi leki ! o boze jaki on był szczęsliwy , że mu Jola kupi leki! dał jej 50 zł! kurna to za to miałby antybiotyk! przeciez tamta to kupiłaby mu polopiryne, witamine c, jakis tam ferwex a , że dziadek w tych lekach nie ma rozeznania powiedziałaby ze wydała wszystko...ona taka jest...przyniosła mu ZIMNE NÓZKI , od nas ze spizarki postawila mu papryke marynowaną i cukinie... IDIOTKA CHYBA, kto chory będzie jadł coś takiego! ALE to w koncu jego ulubienieca, stara alkoholiczka jedna...przez nią były awantury w domu , mama dostała nerwicy, ja sama w wieku 12 lat ją zjechałam bo nie umiała się zając babcia i domem jak nalezy a płacili jej cięzką kasę...). Przyjechali no i babka zainteresowałą się gołebiami ( tak moj dziadek hoduje to świnstwo mimo, ze ma astme!) . Dlaczego one są w domu? zapytała, ale dziadek nic nie powiedział. Jak jego gołebie są w domu to znaczy ze cos im jest. a w Częstochowie zarejestrowali kilka smiertelnych przypadków ptasiej grypy! dlatego sama wolę jechać do lekarza....zabrali go karetką do szpitala na wewnetrzny z podejrzeniem zapalenia płuc...dzisiaj idę do niego sprawdzić co i jak...On wcale się swoim zdrowiem nie przejmuje! mamie powiedział "Ni ma sensu , żeby po doktórkę dzwonić, trza kiedyś pierdolnąc"...czy on nie rozumie, ze jak on umrze to ja zostanę sama? do ojca nie wrócę , a nie mogę wyjechać jeszcze...jezu , żeby nic mu nie było...Ide na autobus, papatki :c