Jak się można domyślić po ostatnim pomiarze-bylo wtedy niecałe 64 kg, ubytek masy ponad 10kg (!!), przestałam się odchudzać, stosować jakakolwiek diete i tak miesiace ciezkiej pracy poszly na marne, spotkal mnie straszliwy efekt jojo i dokladnie kiedy tylko zobaczylam 7 z przodu, zamarlam z przerazenia i stwierdzilam ze znowu trzeba cos ze soba poczac. tym razem mam troszke mniejsza wage niz poczatkowo, ale to tez wyzwanie, tym bardziej ze teraz nie odchudzam sie tylko dla siebie:) ale o tym moze innym razem:) walentynki sie zblizaja, wiosna juz niedlugo ptaszki cwierkaja:)
dzisiaj zjadlam: 300kcal w otrebach i 120 w goracej czekoladzie-wiem wiem, czekolada, ale nie moglam sie powstrzymac:) łącznie 420kcal :)
niedlugo zaczne cambridge-zostalo mi z poprzedniego razu jeszcze saszetek na tydzien, zamierzam wtedy zrzucic do 3,5kg. zobaczymy:) DC przeciez czyni cuda:) a potem saszetki z herbapolu:) mam nadzieje na 55kg juz w kwietniu:)
TRZYMAJCIE KCIUKI!!
JA ZA WAS TRZYMAM:)
anitaanna
4 lutego 2010, 01:12trzymam kciuki w takim razie. Nie ma zartow trzeba sie wrescie za siebie wziazc
ChceToPoczuc
3 lutego 2010, 16:53no to do dzieła. trzymam kciuki i życzę powodzenia .*.