Hej, wczoraj pobiegłam na trasę biegową. wyszło nam 10,3km, bo musieliśmy dobiec do startu biegu, ale kolega dziwnie narzucał szybkie tempo, że po 4 km juz miałam dość, ale trzymałam się dzielnie i nie zatrzymywałam. zrobiliśmy tylko jedne kółko, bo w planie są dwa i wróciliśmy do domu tez biegiem i to w niecałą godzinę, więc na prawdę dobrze. uśmiechnięte czerwone gęby potem siedziały przed blokiem i ciężko dychały ale było warto. w sumie stwierdziłam, że sama lubię biegać, mam swoje tempo, a przede wszystkim nikt mnie nie zagaduje ;-) dziś tez biegnę, nie wiem czy kolega się nie wykruszy, bo stwierdził na koniec, że nikt mu wcześniej tak nie dał w kość...heheh
wczoraj i przedwczoraj przez te upały nic mi nie podchodzi. jak zjem owsiankę rano i wypiję kawkę, to dopiero pod wieczór mi się przypomni, że mam coś zjeść. u mnie na upały od zawsze sprawdza się litrowa maślanka, popijana przez cały dzień. także te dwa dni tylko na maślance i wodzie...dziś też wzięłam do pracy...
wracam do pracy, miłego dzionka
tarantula1973
12 czerwca 2014, 12:41u mnie niestety nawet upał nie jest w stanie zahamować apetytu ;( Miłego biegania!
Magdalena762013
12 czerwca 2014, 08:02Mysle, ze facet chcial sie przed Toba popisac, stad tez narzucal tempo. A potem wyszlo, ze to Ty go zmeczylas. Oj Ci faceci...
OnceAgain
11 czerwca 2014, 09:24Dobra jesteś że w te upały tyle biegasz :). Ja dzisiaj sobie wzięłam na śniadanie do pracy truskawki i arbuza :)
hivision13
11 czerwca 2014, 09:23tez raz biegałam z nowo poznanym znajomym i faktycznie...jest miło, ale samej jednak lepiej się biega :) Taki nasz czas na uporządkowanie myśli, a nie gadanie ;)