Waga utrzymuje się na poziomie 75, ale jeszcze sobie poczekam, bo przeskakuje z 75,3 na 75 a bateria świeżutka, więc jeszcze mój organizm się buntuje :).
Za oknem piękna pogoda i aż chciałoby się powiedzieć, że zaszaleję spacerowo po południu. Niestety nie - mam zebranie w szkole, które potrwa ze 2 h i zląduję pewnie w domu o 19 :(. Jakk pech, to pech.
Wreszcie obserwuję wzrost energii, jednak po 2 miesięcznym chorowaniu (w sumie nadal jeszcze się nie wyleczyłam). Jedynie psychicznie mnie coś dręczy, bo brak czasu dla siebie i na rozrywki - praca, dom, lekcje z synciem i ewentualnie pieczenie z nim ciastek i gotowanie z nim obiadów. Popoludnia u lekarzy i tyle z mojej rozrywki... W niedzielę się odkuję na jakimś wypadzie rodzinnym.
angelisia69
22 kwietnia 2016, 13:35to sie odkuj,bo takie zalatanie nie jest dobre.Kazda kobieta potrzebuje chwili dla siebie,na dopieszczenie cialka czy nawet glupi odpoczynek z ksiazka.Fajnie ze energia wraca,ale czasem trzeba zwolnic ;-)
Janadiecie2016
22 kwietnia 2016, 14:15Właśnie mi się prognoza pogody nie podoba na niedzielę, bo ma padać a myślałam o łazikowaniu w zielonych lasach a potem spocenie tyłka w saunie. Pójdę bez planów pod wpływem hwili tam gdzie się tylko da :).