Witajcie,
Znów nawaliłam,
Już jestem taka zmęczona :( co zgubie to przytyję ponownie :(
No ile tak można?
Jednocześnie nie mam siły trwać dalej ...
Do dooopy to wszystko
Witajcie,
Znów nawaliłam,
Już jestem taka zmęczona :( co zgubie to przytyję ponownie :(
No ile tak można?
Jednocześnie nie mam siły trwać dalej ...
Do dooopy to wszystko
LastChance2016
10 kwietnia 2019, 10:38Mam to samo. "Co se schudne to se przytyję"... I tak się bujam 2 kg do przodu i do tyłu. Tu chyba zmiana myślenia potrzebna, bo mój mózg zawsze robi mi to samo. Najpierw się z całych sił staram, potem przychodzi dzień euforii a po euforii odpuszczam. Czeka nas najtrudniejsza walka- z samą sobą...
LastChance2016
10 kwietnia 2019, 10:39Na Instagramie jest kobietą big_mama_fit czy coś takiego. Startowała z taką waga jaka masz teraz :) uwielbiam ją czytać :)
SzczesliwaJa
10 kwietnia 2019, 10:04Emi, jeśli postanowisz że robisz teraz to co możesz/jesteś w stanie, by gubić wagę, bez względu na to ile to zajmie, potknięcia, upadki nie będą straszne. One są wpisane w każde zwycięstwo. Na trasie różne rzeczy mogą się wydarzyć. Będziesz wiedziała jednak, że i tak musisz dojść do celu - zdrowej wagi. Że każdy upadek oznacza też automatyczne powstanie (na autopilocie), ale ze wszystkimi konsekwencjami. Bólem upadku, trudem powstania, stratą kolejnego dnia. Uświadomisz sobie, że nie opłaca się często ulegać słabościom, bo to tylko spowolnia i odwleka dojście tam gdzie chcesz. Tak jakbyś miała wrócić do domu z dalekiej podróży. Wiesz że chcesz i musisz, więc po drodze pozbędziesz się wszystkiego co jest utrudnieniem i wydłuży w czasie osiągnięcie celu - przejście przez próg mieszkania, zobaczenie się z bliskimi... Nie jest łatwo, ale szkoda naszego życia i każdego jego dnia by nie iść w dobrym kierunku, by nie zrobić choć jednego, czy kilku kroków. Codziennie choć 1, a kiedyś dojdziemy. :)
jak.nie.dzis.to.kiedy.
10 kwietnia 2019, 10:14wszystko ok to co piszesz tylko nie umiem. Robie krók w przód i krok wstecz i stoje w miejscu w efekcie. Męczy mnie to ale nie mam siły działać. Codziennie wieczorem mówie, że jutro wstanę i zacznę dzień ładnie, a wstaje i ląduje albo ze słodkim albo z hotdogiem. Mi już cholernie głupio kolejny raz zaczynać.
SzczesliwaJa
10 kwietnia 2019, 18:34Emi, ale jakie głupio...?! To Twoje życie. Ty decydujesz i ponosisz konsekwencje. Twoja sprawa ILE razy zaczynasz, ILE razy kończysz. Póki po raz n-ty wstajesz pokonana, masz szansę na zwycięstwo. U mnie: moje życie, moja sprawa, moja otyłość i to co ma w pakiecie. Inni najwyżej mogą się pośmiać, albo obgadać że gruba. Jestem dobrej myśli, że mi się chce mimo malutkich efektów. Wiem że w przeciwną stronę czeka mnie samo zuo. Tempo šlimaka na pustyni, ale aby do przodu! ;) Postanowiłam że schudnę, tylko jeszcze muszę dopracować metodę ;) , co by nie wydłużać w nieskończoność czasu do osiągnięcia celu. Na razie bardzo się cieszę że wyrosłam (wagowo) z odchudzania od poniedziałku, czy pierwszego m-ca, a najlepiej szybką dietą. Jak nie wyszło, to rzucałam wszystko i znów czekałam do poniedziałku. W międzyczasie jedząc co mi się podoba, bo przecież za kilka dni surowy reżim! Na tej "diecie" tyłam, tyłam, utyłam do mojego maxa. To dopiero głupie i wstyd mi, że w ciągu roku nie potrafię zrzucić nawet 1kg/1mc, bo co to jest?!? Przecież to pogarda ;). Ale... w grudniu miałabym -12kg tłuszczu. Na drugi rok -24. Lepsze takie tempo niż żadne. Róbmy coś! Cokolwiek by waga, nawet powoli, ale spadała! Utyć tak łatwo i tak szybko... Trzymaj się Słońce i nie puszczaj! ;) Dopracujmy sposób na siebie tak by były spadki! :*
RapsberryAnn
9 kwietnia 2019, 22:44Moja kochana , nie obraz się o to co pisze ale twoja waga zagraża twojemu zdrowiu i życiu, może teraz jeszcze tego nie czujesz ale niedługo cała zaczniesz się sypać , zwyrodnienia kolan, problemy hormonalne, nieprawidłowy profil lipidowy , bezdech senny, nadciśnienie, insulinoopornosc i cukrzyca. Wymagasz psychoterapii bo jesteś uzależniona od jedzenia tak samo jak ludzie od papierosów czy alkoholu, i albo zrobisz z tym porządek albo otylosc cię zabije. Przepraszam za tak mocne słowa, ale jesteś silną babką, wiem że możesz , i jesteś młoda, warto zainwestować w swoja przyszłość , warto doczekać wnuków. Otyłość zabija.
SzczesliwaJa
9 kwietnia 2019, 20:23Emi, nie Ty jedna tak masz! Ale jaką mamy alternatywę...? Zostawiam Cię z tym pytaniem. ;]
kklaudia1882
9 kwietnia 2019, 20:20Nie poddawaj się i walcz! Dasz radę! Zrób sobie podsumowanie swoich działań, przemyśl co mogło być powodem, co możesz zmienić i co zrobić żeby się udało. Ja odchudzalam się miliony razy i zawsze szybko każda dieta się kończyła albo trwała dłużej ale i tak kończyła się jojo. Odkąd sobie poukladalam w głowie wszystko jest o niebo lepiej. I mimo że tempo mojego chudniecia jest gorsze niż żółw, bo w końcu 9 kg na minusie od października zeszłego roku... No bez komentarza. Ale w każdym bądź razie jest to spadek, a najważniejsze są zmiany trybu życia i zmiany mojego podejścia. Także na spokojnie wszystko sobie poukładaj i walcz, bo jest o co :) uda ci się! :*
Olenochka
9 kwietnia 2019, 15:22Musisz koniecznie przeczytac ta ksiazke. Jestem pewna ze ona ci pomoze. Jestem w twoim wieku, schudlam z 98Kg to terazniejszej wagi 10 lat temu i trzymam sie bez wiekszego wysilku, po prostu zmienilam sposob odzywiania calej rodziny za zawsze. Nie mozesz sie poddawac!!!! https://vitalia.pl/ksiazka/4801276/kod-otylosci-sekrety-utraty-wagi
holka
9 kwietnia 2019, 17:05Właśnie zakupiłam tą książkę...ciekawa jestem tych informacji :)
Olenochka
9 kwietnia 2019, 18:54Bardzo ci sie spodoba, troche wyjasni sprawe odchudzania i poprowadzi na dobre tory. My z mezem teraz stosujemy IF 8:16 i nie wyobrazam sobie czegos zmieniac w przyszlosci.
Naturalna! (Redaktor)
10 kwietnia 2019, 15:04zgadzam się, Kod otyłości to jedna z najlepszych książek jakie czytałam o odchudzaniu się. wyjaśnia bardzo wiele zależności od strony fizjologicznej. jest jednak jedno "ale". można przeczytać tę książkę i rzucić ją w kąt i dalej tkwić w uzależnieniu od cukru i fast foodów. niby Fung podaje w niej remedium na otyłość: 1. ogranicz cukry 2. ogranicz rafinowane zboża 3. kontroluj poziom przyjmowanego białka 4. zacznij jeść więcej naturalnych tłuszczów 5. zwiększ konsumpcję błonnika i octu. nie ma jednak nic na temat tego jak poradzić sobie z cukrowym uzależnieniem. Fung bardzo ładnie i szczegółowo wyjasnia pewne mechanizmy otyłości, za którymi stoi przede wszystkim insulina i troszkę kortyzol, ale ilość naukowych badań, omówienie fizjologii człowieka w szczegółach, może kogoś takiego jak Emilka po prostu przytłoczyć. do tego na końcu jest mowa o postach, co dla osób uzaleznionych od jedzenia, jest już w ogóle abstrakcją i ja osobiście nie wyobrażam sobie, że to jest w ogóle możliwe do realizacji. no kosmos ;) ja sama w zyciu przeprowadzałam wiele razy głodówki, ale na samą myśl o tym, że miałabym nie jeść dzień - słabo mi się robi ;))) co innego Intermittent Fasting - ten stosuję bez jakiegoś szczególnego przymusu psychicznego, jakoś tak samo wychodzi, naturalnie ;) :) moim skromnym zdaniem, ta książka jest zbyt trudna dla Emilki i nawet jeśli fajnie i baaaaaaaaaaaaaaaardzo szczegółowo (może za bardzo ;) :P) wyjasnia otyłość od strony fizjologicznej, to niestety jej lektura nie pomoże Emilce dźwignąć się z tej dziury, w którą się zakopuje. fajnie oczywiście jakbym się myliła. niestety nie zawsze posiadanie wiedzy wiąże się z jej zastosowaniem w praktyce ;) gdyby to było takie proste - ja też miałabym super zgrabne i jędrne ciało, a tak to sobie wrzucam na luz i bimbam po swojemu ;) :) jak mi się udało skończyć obżerać się, zakończyć okropny cukrowy nałóg, który kazał mi jeść słodkości dzień w dzień? 1. kiszonki 2. błonnik (więcejj warzyw jak brokuły, kalafiory, brukselka itd, itp) 3. rezygnacja ze zbóż 4. słodycze zastąpiłam orzechami albo puddingiem z bananów i awokado ze stewią 5. więcej tłuszczu! o wiele więcej zaczęłam jeść tłuszczu. dodam, że swoją rewolucję żywieniową przeprowadzałam w 2015 roku, kiedy jeszcze książki Funga nie było na rynku ;) im dłużej Emilka będzie pakowała w siebie żywność bezwartosciową, tym bardziej ciało będzie na poziomie komórkowym niedożywione i będzie wołało: jeść, jeść, jeść. jeśli ciało nie otrzyma potrzebnych składników to apetyt non stop będzie hulał. anemia to nie tylko niski poziom żelaza, ale też może być to problem z niedoborami witaminy B12. dodatkowo jeśli poziom kwasu żołądkowego jest niski - co jest bardzo częstym problemem choć ludzie o tym nawet nie wiedzą, to witamina B 12 nie może się wchłaniać, dodatkowo wystąpią problemy z trawieniem mięsa i przyswajaniem żelaza. anemia murowana! przez to ciało znowu jest niedożywione i woła: jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeść, ale nie prosi o słodkości i fast foody, ale o cenne pierwiastki, minerały potrzebne do życia. ocet jabłkowy, o którym pisze Fung jest o tyle fajny, że obniża poziom cukru we krwi po posiłku i dodatkowo pomaga w produkcji kwasu żołądkowego. ocet pije się organiczny, niepasteryzowany. 1 lub 2 łyżki rozpuszczona w połowie szklanki wody15-30 min przed posiłkiem lub godzinę po posiłku. można dodać też sok z połowy cytryny. cóż, ja od siebie polecam kiszonki nie tylko dlatego, że one zmieniają bakterie w jelitach, mające wpływ na wybory żywieniowe, o czym wiele razy trąbiłam bardzooooo głośno ;), ale również kiszonki mają wpływ na kwas żołądkowy, jeśli jest go za mało, to stymulują jego produkcję, a co za tym idzie lepsze trawienie i większe wchłanianie składników odżywczych. Emi przechodzi na dietę i wkleja foty super deserków bananowych, omlecików i innych "zdrowych" słodkości, które mają dać jej poczucie, że na diecie nie rezygnuje z przyjemności. okazuje się jednak, że te fit deserki mają raczej znikomą wartość odzywczą i to takie mydlenie sobie oczu niestety. dopóki nie odzywisz ciała potrzebnymi mu składnikami, dopóki będziesz tkwiła w błędnym kole objadania się. prawda może jest smutna dla kogoś, kto uwielbia słodkości i fast foody, ale niestety nie ma innej drogi na skróty :( trzeba jeść zdrowo i koniec kropka!!! zapomnieć o odchudzaniu się a zacząć trzeba odzywianie ciała na poziomie komórkowym. to tyle. nic więcej nie mam do dodania. dopóki Emilka nie zrozumie tej prawdy, dopóki będzie się tak bujała na karuzeli. wiem co piszę, bo przechodziłam przez to bagno kilka lat temu. ps. a może jako bonus dorzucę jeszcze info o angielskim kucharzu gwiazdkowym Michelina, który (uwaga, uwaga) zrzucił 70 kg, a zrobił to stosując "dietę szczęścia" czyli jedząc tłusto i kolorowo. na polskim rynku dostępna jest jego książka pod tym samym tytułem "Dieta szczęścia" z przepisami, w której tłumaczy, co robić, żeby wzmacniac smak i jak jeść, żeby poziom dopaminy wytwarzał się tak samo jak dawniej, kiedy wcinał słodkości i mnóstwo pieczywa. przepisy są super, ale raczej nie dla Emi, bo ona nie lubi gotować, a kto jak kto, ale gwiazdkowy szef kuchni potrafi zrobić jedzeniem dobrze i jeszcze schudnąć 70 kg. gdyby ktoś jednak chciał się skusić to polecam, bo książka jest bardzo ładnie wydana.
Olenochka
10 kwietnia 2019, 16:35Woowwww ale sie musialam skoncentrowac zeby wszystko przeczytac))) Ja mysle ze Emilce pomoze taka ksiazka, a juz 100% nie zaszkodzi. Ja mialam uzaleznienie od slodycz i jedzenia i dalej mam, tylko ja postanowilam wygladac dobrze, a jesc dalej smacznie, ale zdrowo. NIESTETY leniwstwo do gotowania musialam zwalczyc, i teraz gotuje ogrom rzeczy i UWIELBIAM te swoje gotowanie dla tego, ze ja prawie nic nie gotuje heheheheeh Ja jem w wiekrzosci salaty z odromna iloscia warzyw i jakies bialko(nie zawsze mieso). Jem dalej slodycze, ale teraz to sa drogie ciemne czekoldady, owoce, lody bez zadnych cukrow, wina, sery. NAJWAZNIEJSZE !!!! Moje zycie sie nie sprowadza juz tylko do jedzenia, jestem zajeta innymi rzeczami, to chyba najwiekrza zmiana. Dzieki Naturalna za taki fajny post! Wez sie w garsc Emilia, idz do psychologa jezeli trzeba, ale juz daj sobie spokoj z tymi hot dogami i innymi swinstwami, bo to sie robi nudne, a smaczne nigdy nie bylo(((((
panacottaa
9 kwietnia 2019, 12:57Walcz o siebie Emilia, nie wierze ze się poddalas:)
holka
9 kwietnia 2019, 10:54A kiedy napiszesz o tej książce Emilko?
holka
9 kwietnia 2019, 10:40Witaj w klubie - też tak mam w ostatnim miesiącu :( Brak czasu na zakupy i gotowanie...poza tym masa stresu i łatwo popłynąć :( Ale nie dam się! Nie dam się,bo mi samej siebie szkoda! I Ty też się nie dawaj - to wszystko dla Ciebie - dla Twojego zdrowia! Dla dobrego samopoczucia - szczególnie latem! A takie piękne słonko już świeci :)
HarleyQuinnn
9 kwietnia 2019, 10:40Nie ma co marudzić. Musisz sobie zdać sprawę po co to robisz i nagradzaj się za małe sukcesy, będzie o wiele łatwiej :)
kika_kudzika
9 kwietnia 2019, 10:00Daj spokoj. Nie marudz. Padlas? Powstan. I walcz dalej. Warto.
Majkkaa4
9 kwietnia 2019, 09:39Ponosisz się walczysz
NowaOnaaa
9 kwietnia 2019, 09:11Dasz radę bo kto jak nie Ty!!!!! Jesteś twardym Mietkiem i podniesiesz się jak korona upadnie ...tylko daj sobie czas ;) buziak trzymam kciuki za Ciebie!!!!!!
ar1es1
9 kwietnia 2019, 08:52skoro mówisz,że nie dasz rady to tak będzie...
justagg
9 kwietnia 2019, 09:53Dokladnie. Trzeba wierzyc ze sie uda. Wiara czyni cuda ( wiara w siebie)
Wena10
9 kwietnia 2019, 08:51U mnie tak samo :-( ale nie ma co się dołować próbujemy dalej . W końcu robimy to dla siebie :-)
Ajcila2106
9 kwietnia 2019, 08:45Pierwszy raz był dla mnie jak pikuś...drugi jest znacznie trudniejszy...więc rozumiem...ale nie poddajemy się ślicznotko...do boju...i nie oglądaj się za siebie...co było, to było...dziś jest nowy dzień!:)
annajoanna3
9 kwietnia 2019, 08:36Dasz rade;-) nie wiem jak mogę Ci pomóc - poprostu trzymam kciuki za Ciebie ;-)
serce.justyna
9 kwietnia 2019, 08:20Nie jest lekko się odchudzać to prawda przyznaje rację