Dziś było wczesne wstawanie i wyprawa do laboratorium robic wyniki z moczu. Aż mi się nie chce wierzyć, że ma tą szkarlatyne. Jest żywy i radosny, jedyne co to te poliki,jezyk i ograniczony apetyt. Jutro w wynikach powinna wyjsc bakteria paciorkowca jeżeli diagnoza jest prawidłowa.
Rano nadal była masakra z moimi mięśniami, ale teraz na wieczór czuję się znacznie lepiej i już mnie nosi, żeby poćwiczyć. Nie miałabym nawet 2 dni przerwy :-D
Dam rade. Muszę. Znów wejdę w rytm. Będzie dobrze....
A dzisiejsza kolacyjka została zainspirowana żądaniami synka. Zamiast kanapek była sałatka owocowa :-D zawsze to lepiej niż białe pieczywo.
Wiecie co mnie martwi? Cicho tu :-( kiedyś nie mogłam nadąrzyć z czytaniem znajomych vitalijek... A teraz mogę ostatnie wpisy przeczytać po 10 razy. Wróćcie dziewczyny i chłopaki!
angel2601
27 listopada 2013, 14:19Zdrówka życzę i czekamy na wiadomości od Ciebie, wróc do nas!
msdakan
15 listopada 2013, 07:54hej :) szkarlatynaaa... masakra mam nadzieje ze jak najszybciej synek wróci do zdrowia :)
Nienia87
14 listopada 2013, 12:25Dobrze że wróciłam będziesz miała co czytać heheh :):). Ale fakt faktem bardzo mało do czytania. Miłego dnia i szybkiego powrotu do zdrówka dla synka