A ja z tego powodu jestem w kropce... Bo niby mam propozycję, ale nie wiem czy z niej skorzystać... Nie mam ochoty siedzieć w domu sama, albo wciskać się znów jako samotna baba na imprezę... A propozycja..hmmm
Zacznę od początku...
Jakiś czas temu w piątkowy wieczór bawiłam się w pubie i poznałam chłopaka "M"..Coś tam między nami zaiskrzyło, no ale wiadomo trzeźwi nie byliśmy..On coś wspominał o towarzyszeniu mu na Sylwka, ja nic nie powiedziałam na to...Zaproponowałam później spotkanie tak dla utrwalenia znajomości. Z strony M bez entuzjazmu, wręcz jakby się bał... Zaznaczył że nie chce się w nic angażować..Stwierdziłam że męża nie szukam, nie musi się mnie obawiać... Spotkaliśmy się, zaprosił mnie na kręgle.. Świetnie się bawiłam, trochę porozmawialiśmy, powiedział że Sylwestra proponuje średnio 1 dziewczynie tygodniowo, bo nie jest z nikim na stałe...Nie obiecywał że mnie zabierze, ale upewnił się czy nadal jestem zainteresowana...Oczywiście byłam zainteresowana :).. Nasze drugie spotkanie zakończyło się dłuuuuuugim pocałunkiem na dobranoc :) Tak sobie pomyślałam że zaliczyłam prawdziwą randkę :) Ale nie żebym natychmiast zakochała się po uszy i wyobrażała sobie mnie i jego przed ołtarzem heheh
Dziś z nim rozmawiałam oczywiście na temat Sylwestra... Zapytał czy nadal chcę iść, tyle tylko że jest taka opcja że nie z nim a z jego kolegą... Kolega niestety zupełnie nie w moim typie... Dostałam namiary, rozmawiałam już z kolegą i umówiłam się żeby się poznać...
Wszystko to opowiedziałam przyjaciółce i niestety nie zostawiła na M suchej nitki. Stwierdziła że postawił mnie w dziwnej sytuacji bardzo nieładnie się zachował, bo najwyraźniej ma jednak jakąś dziewczynę. Ja oczywiście stanęłam w jego obronie, bo przecież niczego mi nie obiecywał i z góry mówił jak sprawa wygląda...Wtedy to i mi się oberwało że jestem naiwna i jeszcze usprawiedliwiam jednego z drugim gnoja... No właściwie to ma rację, ale z drugiej strony faktycznie M niczego nie obiecywał...
Jak przetrwam jakoś spotkanie z kolegą i może okaze się miły z charakteru a nie jakims dzikim napaleńcem ( rozmowa dziś przeprowadzona wskazuje raczej na to drugie) to pójdę na tego Sylwka i chociaż się wytańczę... Już dawno nie byłam na takim prawdziwym balu Sylwestrowym, w wieczorowym stroju i pełnym rynsztunku fryzurowo-makijażowym...
CzarnaVampirzyca
8 grudnia 2010, 06:48Ja bym tego całego M olała. Pffff....jeśli już proponuje sylwestra powinien słowa dotrzymać a nie skakać z kwiatka na kwiatek...
Ivaaaa
8 grudnia 2010, 06:39ja mam 5 propozycji i nie wiem ktora wybrac;/ zycze podjecia slusznej decyzji:)
Grain
8 grudnia 2010, 05:10Jak dla mnie to totalnie głupia sytuacja. :D Nawet jeśli nie obiecywał to dawał ku temu inne znaki, a potem się okazuje, że on Cię umawia z jakimś chłopakiem (???) Popieram Twoją przyjaciółkę, bo to zachowanie typowo chamowate. Przyzwoici (!) ludzie się tak nie zachowują. Jak nie mam ochoty zjeść kanapki to jej nie gryzę. ;p Druga sprawa, jeśli chcesz iść z tym drugim chłopakiem na tę imprezę, bo masz po prostu na to ochotę, to idź. Nie ma w tym nic złego, o ile to Twoja wola, a nie jakieś wyrzuty sumienia, albo zobowiązanie. Podsumowując - pierwszy chłopak = cham, jeśli chcesz iść to idź, ale tylko dla samej siebie. Iiiiii oczywiście to jest tylko moje zdanie, z którym nie musisz się zgadzać, ani do którego nie musisz się stosować. (dla niektórych osób nie zawsze jest to jasne, dlatego wolę napisać) :) Miłego dnia! :)