TAAAAA.... Będzie bal... Ale najpierw muszę uszyć sobie suknie na ten bal... Co prawda mam kilka sukienek z poprzednich lat i z pewnością bym się w nie zmieściła, ale oczywiście ubzdrałam sobie jak będę wyglądać na tym balu i do tego dąże... Z wagą nie ma tragedii, pomimo braku diety...A mianowicie wymyśliłam sobie długą spódnice z kilku warstw tiulu czarno-czerwoną, do tego gorset czarny i buciki czerwone na 12cm obcasie :)gorset i buciki mam, teraz tylko spodnica.. Na szczęście pod choinkę dostałam między innymi kasę więc jutro pędzę do miasta kupić tiul..
Problemem jest tylko nastawienie kolegi z którym idę na ten bal....
A kolega M (szczegóły w poprzednim wpisie) prawie sie nie odzywa... Poza odpowiedzią na moje zaczepki i życzeniami na święta, brak kontaktu... Zabaczymy na balu - mamy siedzieć przy jednym stole... uhhhh...
Mój plan na najbliższy tydzień:
-ufarbowanie włosów
-uszycie spódnicy
-wymyślenie fryzury
-i ponowne spotkanie z kolegą(partner na sylwka) żeby omówić szczegóły...
onajestzmarsa
27 grudnia 2010, 01:17wyobraziłam sobie Twój strój i myślę, że będziesz wyglądała rewelacyjnie ! :) pozdrawiam