Mięsa nie jadłam przez trzy lata gimnazjum. Później zamieszkałam w internacie, i niestety musiałam korzystać z wyżywienia bazującego na nim. W "dorosłym" życiu zdarzały mi się wielokrotnie kilkumiesięczne wegeepizody. Teraz mam kolejną motywację. Mój tata po chemioterapii nie może nawet patrzeć na mięso, a ważne, żeby dobrze się odżywiał. Mamie jest w zasadzie wszystko jedno czy zje schabowego czy kotleta z brokułów.
Na diecie bezmięsnej czuję się o wiele lepiej. Mam więcej energii i, co dziwne, szybciej się najadam. Dzisiaj jadłam pyszne kotleciki z kalafiora. Jak ja tęskniłam za tym smakiem:) Była wersja klasycznie obiadowa z ziemniakami i surówką. Jednak wyszło ich tyle, że zostało jeszcze na jutro. Będą wegeburgery w razowej bułce z warzywami i sosem na bazie jogurtu naturalnego.
Moja mama wpadła na "genialny" pomysł wyłączenia zamrażarki celem oszczędzania. Prawie wszystko przełożyła do zamrażalnika oprócz... kilku porcji marchewki. Duuużo jej. Muszę coś szybko z niej zrobić, ale nie mam pomysłu. Może coś mi podpowiecie?
Trzymajcie sie ciepło:)
UlaSB
12 stycznia 2015, 11:10Polecam zupę marchewkową :) Ja niestety po ostatnim ograniczeniu mięsa kompletnie nie mam energii i dziś wracam na mięsne tory, chociaż nie jestem zachwycona tym pomysłem... Ech. Życzę Tacie szybkiego powrotu do zdrowia!
jablkozcynamonem
13 stycznia 2015, 22:42Dziękuję, każdy powinien jeść to co mu odpowiada najbardziej, żeby wycisnąć z życia to co najlepsze:)
rorac
11 stycznia 2015, 07:47Z tym wstrętem do mięsa po chemii to może być chwilowe,moja mama tak miała,a potem powrót do mięsa.Sama mam ochotę spróbować z tydzień nie jeść mięsa,ale będzie ciężko,bo ja mięsko lubię.
jablkozcynamonem
11 stycznia 2015, 13:41Ja byłam kiedyś w ogóle mięsnym hardcorem, próbowałam różnych rzeczy: m.in. móżdzku, ozorków, płucek, żołądków, serc itp. Ale zauważyłam, że jedząc potrawy bezmięsne jakoś tak lepiej mi na ciele i na duszy. Co do upodobań po chemii, zobaczymy. Nie wiem jak będzie z moim tatą.
PuszystaMamuska
10 stycznia 2015, 20:15No ja niestety nie mogę zyć bez mięsa... a szkoda.. bo też wolałabym się odzywiac samymi warzywami i owocami :) Powodzenia i zdrówka dla Taty.
jablkozcynamonem
10 stycznia 2015, 20:51Dziękuję bardzo, mam nadzieję, że ze zdrowiem taty będzie dobrze. Najgorsze chyba już za nami. Niemniej jednak, żyję w strachu...
PuszystaMamuska
10 stycznia 2015, 21:11A przepraszam, jesli mogę spytac.. jakie ma rozpoznanie tata? rozumiem ze nowotwór ale czego.. bo wiesz.. moj tata tez ma raka... płuc :(
jablkozcynamonem
10 stycznia 2015, 21:23Szpiczak mnogi, nowotwór szpiku kostnego. Trzymam kciuki za Twojego tatę i za Ciebie, bo wiem co oznacza rak w rodzinie, Trzymaj się ciepło. Życzę Wam dużo siły, nadziei i pozytywnego nastawienia.
PuszystaMamuska
10 stycznia 2015, 21:35Przykro mi - powazna sprawa. Wiesz ja tez wiem co to znaczy nowotwór - 11 rok pracuje w hospicjum... Zdrówka dla całej rodzinki.
jablkozcynamonem
10 stycznia 2015, 21:45Dziękuję
Grubaska.Aneta
10 stycznia 2015, 20:15Ja to bym nie dała rady na takim bez mięsnym menu :/
blue2009
10 stycznia 2015, 17:17Krem z marchewki i pomidorow, lekko slodkawy w smaku ale mozesz dodac imbiru albo czegos ostrego.