Poszłam na siłownię, żeby trochę radości życia podłapać, i kondycję nadrobić, i dupę uszczuplić. Ale siłownia to dla mnie czarna magia. Yyyy, w zasadzie na czarnej magii to nawet trochę się znam. Na siłowni ni huhu...
Przerażona, zestrachana, ale co tam, do odważnych świat należy!!!!
Bohatersko spróbowałam uruchomić "to urządzenie do machania rękami i
nogami". Za diabła nie chciało się włączyć. Poprosiłam jakiegoś pana
który ćwiczył obok. Trzeba było najpierw pomachać nogami na tym
urządzonku i samo się włączyło. Yyyy.... Aha...
Potem się dowiedziałam że to się nazywa orbiterek.
Machałam na tym dzielnie całe 26 minut, całe 150 kalorii spaliłam, po
czym niemal padłam trupem, ale dumna z siebie byłam co niemiara. A
zmęczona jestem do teraz (choć ćwiczyć skończyłam parę godzin temu). Nawet rumieńce jeszcze mam.
Taka to Ci u mnie kondycja wspaniała....
Swoją drogą nudny ten orbiterek. Ćwiczenia polegające na spacerowaniu i maszerowaniu po terenie na którym umieszczone są liczne tabliczki "wstęp surowo wzbroniony" oraz ewentualne uciekanie "w razie W" jest zdecydowanie ciekawsze... Może by tak jakiś surwiwal wprowadzili na tej siłowni dla urozmaicenia?
PS Następnym razem przetestuję następne urządzenia. Jak bum cyk cyk, z ciekawości pójdę, co też znowu Ogrzyca nawywija...
luckaaa
10 stycznia 2016, 21:12Im wiecej machin , tym ciekawiej sie robi :)
eszaa
10 stycznia 2016, 21:08czyli pierwsze koty za płoty ;) próbuj,a dojdziesz do perfekcji
PuszystaMamuska
10 stycznia 2016, 21:04Moja Droga orbitrek pięknie modeluje sylwetkę. Brzuch, biodra, nogi i ramiona. Polecam