była 40- tka przyjaciółki w piątek i wieczór andrzejkowy w sobotę i.... tańce, a jakże i smakowite jedzonko - oczywiście skusiłam się na conieco, a co tam, ale jadłam b. male porcje, dużo ruszałam biodrami i dziś w południe wyruszylam na pond 45 minutowy spacer - szybkim krokiem, z muzą w uszach - koszulke i bluzę miałema mokrą - ale za to usmiech od ucha do ucha. Teraz sącze sobie białe winko i cholera wiem, że muszę iśc spać, bo wstaje o 5.30, ale jakoś nie chce mi się spać... rano jak zwykle zaspana na maxa, będę sobie obiecywała w duchu, że położe sie wcześniej, i tak co dzień....
na wagę jeszcze nie wchodzę, dla zasady....
no i niestety nie dopięłam sie w moja piękną sukienkę w kolore fuksji... założyłam granatową suto marszczoną - i to mnie pocieszyło, że chociaż w nią się zmieściłam !
jutro od rana ścisła dieta i wieczorem kształtowanie sylwetki - zajęcia fitness. Coraz bardziej się nakręcam tym zdrowszym trybem życia i ... spacerami szybkim krokiem. Bieganie nie jet dla mnie: bolą kolana i kręgosłup, zsapana jestem i myśli za szybko wirują. A tak spokojnie ulubioną muzą się delektuję, albo powtarzam sobie lekcje angielskiego :) przyjemne z podwójnym pożytecznym :)
iwona239
25 listopada 2012, 23:03Musztardka :) jak by nie było - ostatnia sobota przed adwentem :)
grubas002
25 listopada 2012, 22:44też zaczynam mieć "spacerek szybszym krokiem" powodzenia :)