Hej!
Wczoraj poszłam spać koło 22 (moja "normalna" pora to 1-2 nad ranem...) z zamiarem wstania rano i ćwiczeń! . Obudziłam się koło 5 (!), co mi się w życiu nie śniło, ale stwierdziłam, że to trochę za wcześnie na tłuczenie się po domu Więc ponownie zasnęłam i obudziłam się koło 6:40. Stwierdziłam, że to już dobra pora. Przeciągałam się więc w łóżku do 7, po czym wstałam, przebrałam się, zbiegłam do piwnicy po dwie butelki wody i wio! Postanowiłam zrobić sobie dzisiaj krótkie ćwiczonka z Natalią Gacką. I tak zrobiłam kolejno:
- Natalia Gacka rozgrzewka
- Pierwszy dzień 6 Weidera (można powiedzieć, że już tutaj czułam, że żyję, ale "najgorsze" miało dopiero nadejść... )
- TABATA... O mamo! Jak w tytule - chyba nigdy nie czułam mięśni aż tak dobrze. Przyłożyłam się naprawdę solidnie, mimo, że chciało mi się już płakać i ręce same mi opadały, to sumiennie robiłam wszystkie powtórzenia jak najdokładniej i najszybciej. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi! Jednak uczucie dobrze wykonanej roboty jest najlepsze... Padłam jak kłoda po tym i z 3 minuty poświęciłam na wrócenie do żywych haha.
- No i oczywiście rozciąganie
Cóż, dzień póki co udany. Rok szkolny kończę 26 czerwca, ale ja już nie będę chodziła do szkoły w przyszłym tygodniu, więc mogę powiedzieć, że mam wakacje haha ^^ Jutro mam zamiar również wstać rano, ale za to pobiegać. Jak myślicie, uda się? Chciałabym też do września przejść moją małą metamorfozę, bo idę do nowej szkoły i chcę dobrze wyglądać. Od razu mówię - nie na pokaz, chcę się dobrze czuć. Dziękuję więc autorkom komentarzy pod poprzednim postem, które pocieszyły mnie i lekko popchnęły w mojej chwili załamania... Ech, oby od teraz było ich jak najmniej albo wcale! Jeszcze raz dziękuję!