No tak ...jakoś tak czasu I mozliwości napisać nie mam. Internetu nie mam do południa, jedynie po powrocie Luizy z pracy moge korzystać z jej Hot Spota. No,ale mogę tylko ten ostatni tydzień wcale nie mogłam, bo przetworstwo miałam, to znaczy przerabiałam jarzebinę I czarny bez. Robiłam od wtorku, - a i przedtem kilka razy przywiozłam z łąki, az I słoikow mi zabrakło, to włożyłam do zamrażalnika u syna. Może już będzie troszkę więcej czasu, na inne rzeczy, Parę dni temu Żasmina pojechała na Łotwę odwiedzić mamę, to więc chwilowo odpadło pilnowanie jej. Odsapnęłam chwilowo, bo I synowi pare dni nie gotuje, coś tam ugotowałam to ma, a poza tym nie ma Żaski to on sam cos tam zje, a to tym bardziej,że teraz jest tylko na restauracji, bo zrobili go superwajzorem. Nie wiadomo tylko na jak długo, to jeden mówi,że oooo bardzo zadowolony z niego jest, to drugi mówi, że nie wiadomo. Prycha tylko. No I tak - zobaczymy, trzeba zachować spokoj. To on cos tam na restauracji zje, to pare dni mam spokój, chyba ,że jak wróci Żasmina to trzeba będzie coś gotować, albo będą czasami przychodzić. A wogóle to urlop miałąm ubiegły tydzień, tylko jakoś nie poobijałam się ani przesadnie nie wypoczęłam, bo jarzebinę miałam. A urlop dlatego bo nasz nowy manager nie chce już żebyśmy w czasie urlopu pracowały, bo jest nas teraz czworo, (przedtem troje). Bardziej komfortowo. chociaz przydałoby się zostawić jakies pare dni na wszelki wypadek, czy żeby do Londynu na warsztaty pojechać, albo coś. Teraz bratanek doczekał się nowego baby....to może na jakies chrzciny zaprosi. Ale to tylko tak mówię, bo zabardzo nie ch ce mi się teraz nigdzie jechać.
Ostatnio w polskim sklepie dostarczyli troche kosmetyków, - ucieszyłam się . Mówię zakupię sobie co nieco . No I kupiłam krem do rąk - ziaji, bo tylko taki był . Wszystko było Ziaji. A potem czytam skład , to pozal się Boże, ile tam toksycznych hemikali... a ja się ucieszyłąm. To już lepiej nie naakładac takich kosmetyków na ciało. Pelno tam : jak choćby methylparaben, ethylparaben, propylene , I inne. I tak....Tak naprawde to wszystko to paradox. Przedtem w Polsce kiedy miałam tą najmniejszą Polską rentę, nie było mnie stać , na wiele nie było mnie stać, myłam sie zwyczajnym mydłem w kostce, a gdzie by tam w płynie... Przyjechałam do Anglii , ooo - poszłąm do pracy, benefit do tego ta renta, wkrótce przekształciła sie w emeryturę . Oooo ..lepiej - teraz mnie na wiecej stać.balsamy, kremy w płynie wiecej na maksa kosmetyków ..kremy, balsamy.... a teraz jak sie doczytałąm ile w kosmetykach jest toksycznych sybstancji, które wcieramy w nasz najwiekszy organ - skórę , to dopiero włosy się mogą zjeżyć. A te wszystkie parabeny, ftalany, mają szkodliwy wpływ na przybieranie estrogenu, a nadmiar estrogenu, to tyle efektów ubocznych, takich jak depresja, przybieranie na wadze, skoki nastrojów, osteoporoza, uderzenia gorąca, infekcje pochwy, miażdżyca, zmęczenie, ataki paniki, zaburzenia pamięci, iobniżenie poczucia włąsnej wartości....itp. Niedobor czy nadmiar ma powazne konsekwencje dla zdrowia... - Ostatni czytam też interesującą książzkę, w tym sensie,ż eona jest medycznie interesująca. Juz nagłówek na okładce krzyczy,,Że lekarstwo na raka zostało wynalezione w 1926 roku. A rzecz dotyczy niemieckiego doktora Maxa Gersona. Wyleczył lilkuset ludzi , zalecając im odpowiednią dietę, czyli - leczenie zywieniem. Stykają się tu podobieństwa jak I u innych lekarzy, jak I u mojej dr Amy Myers. WArzywa I soki . Soki pite co godzinę, 13 szklanek dziennie, do tego pozbywanie się soli z organizmu, dieta bez soli. A I także do tego lewatywy tez robione kilka razy dziennie - notabene .... z kawy Jak dla mnie rzecz jest ciekawa. tez sobie obiecuję pojeść w ten sposób, I takie potrawy, bo sa tu także jadłospisy. Ksiązka ma tytuł - Cud terapii Gersona....ksiązka napisan przez jego corkę wraz z pewnych doktorem,żeby dopracoać watki medyczne. Bardzo ciekawa - polecam. Wyleczył w ten sposób kilkaset osób.
I to by było na tyle...jutro wolny dzień, tyle tylko,że mam Kubusia. To nic, to dobrze. Do usłyszenia, pa - Irena
debra
24 października 2016, 20:17Jak przetwarzasz jarzębinę i na jakie dolegliwości stosujesz?
irena.53
24 października 2016, 22:24A ja tam to sie nie wysilam, robię z niej tylko soki, mozna tez wysuszyć oiwoce, jakoś ale nie suszyłam bo wyjechałąm I mi splesniałą. A wiec soki, a reszta mrozi sie potem zrobie dżemy z jablkami I gruszkami.My pijemy zwyczajnie pijemy - a pomaga na : stosowane mogą być jako profilaktyka areriosklerozy, choroby nadciśnieniowej,działąją przeciwzapalnie na blony sluzowe zoładka, I jelit, łagodzą podrażnienia wątroby, pomagają przy kamicy nerkowej I żółciowej, oraz przewlekłych zaburzeniach trawiennych, moczopędnie I rozwalniająco ( ale łagodnie chyba ze popijemy sporo). a też profilaktyka przy chorobie nadcisnieniowej. zawierają wit C, karotenoidy, antocyjany, garbniki, kwasy organiczne I węglowodany....Tak,że warto ją pić I jesc , - ja uwielbiam jarzebinę ..
Dorota1953
24 października 2016, 20:03Kremy najlepiej robić samemu, wtedy wiesz co do nich wkładasz. W Polsce są specjalne kursy z ziołolecznictwa + robienie kremów. Jeśli chodzi o książki, to ja ostatnio czytam "Rak nie jest chorobą". Jak Cię te sprawy interesują, to polecam. Powodzenia :)
irena.53
24 października 2016, 20:06Jasne ,że interesują....a ja jestem gotowa też powiedziećć,ze rak nie jest chorobą....tylko nagromadzonymi w pierwszym rzedzie niepozytywnym emocjami... niiiiiiedobrym uczuciam. A czytać pewnie, może dotrę do tej ksiązki także , teraz czekam na dostawę ksiązek - tej tam akurat nie ma, może gdzieś poźniej zamówię..
Dorota1953
24 października 2016, 20:10Możesz ją sobie ściągnąć na pdf