Zajęta ostatnio bardzo jestem, jak na razie nie mam za bardzo czasu, nawet żeby troche pospać, dospać, solidnie wypocząć. Od przyjazdu tak ; a to mały, to Żasminka, bo teraz jak Esmiry nie ma to czasami trzeba pomóc synowi, I wziąć ją kiedy on idzie do pracy. A pracuje normalnie rano, potem do tejże samej rerstauracji po południu, w niektóre dni, a w sobotę jeszce do innej restauracji. No I tak, I pojść tam trzeba bo samym to im tak jakoś smutno, a I mężczyznie , lepiej ,żeby troche I babcia pobyła z dziewczynką. Tak,że jeszcze po przyjeździe się nie wyspałam. Ale to nic, będzie dobrze wyspię się też. Bo po pracy, zaszłąm do Zakładow Bukmacherskich, potem po drodze do sklepu, coś kupić, potem w domu coś pomyć, kąpiel sniadanie włączyłam pranie. I choc mówiłam,ze ona sama sobie gotuje tzn corka - bo kazdy je co innego, to I tak najczęsciej jej cos tam zrobię albo chociaż przygotuję częśc. Wiec naobierałąm warzyw bo myślę,że zrobię jej tzn im jeśli przyjdzie Zasmina - ze zrobię im barszcz. No I zrobiłam, a tak wspaniale, apetycznie wygląda,ze aż by sie zjadło. Ale nie. Bo ja wreszcie powinnam solidnie przestrzegać swojego programu,żeby naprawde wyleczyć te jelita, a to cos cały czs szwankuje. Nie,żeby chleb, bułki, ciasteczzka, cukierki,, ale - tak. Słodkie, przedwczoraj zajadałąm się nutellą, a bo to magnezu nie wezmę pare dni, to potem czekolada, bo magnez ma. Wczoraj zaś, u syna poczęstował papryczką w zalewie, sam zrobił. Była taka słodko - winna, a jakies przyprawy takie ciekawe, smaczne. No więc I psiankowe I cukier bo w tym był. Potem zaś napiliśmy sie francuskiej brandy - sliwkowek, na dodatek z cola. Fatalnie. I znowu zerwany program . Niby nie zajadam sie cukierkami, ale nawet zbyt dużo owoców to tez za duzo tego cukru. A dzisiaj pozwoliłam sobie na połówkę mango, garsteczkę rodzynek, kawałek ananasa, I na dodatej pol gruszki. No, źle. Znowu trzenba zaczynać na nowo. A włąściwie to tak troche przeczekuję,żeby zobaczyć się z panią doctor,żeby może zrobic jakieś badanie na obecność drożdżaków, a oczywiście ,że one są, bo wtedy ciągnie na słodycze. Jesli taka niepohamowana ochota na słodkie, to drożdżaki I rozrost bakterii. Muszę to zbadać, a I także zrobić badanie na obcność mutacji, które to moga przeszkadzać w usuwaniu metali ciężkich I pleśni, mykotoksyn. Co oczywiście moim problem jest także, po tym mieszkanku, na Manchester Road. Tak się nałykałam że do dzisiaj mam I ten dziwny kaszel, którego jeszcze się nie pozbyłam. Więc badanie na mutacje ,. Dr Amy Myers podaje,ze około 50 procent populacji ma jedną mutację, a 20 procent dwie. Ja tak ostatnio kuleję z tym programme, bo zabiegana jestem,że nawet czasu jeszcze po przuyjeździe nie miałam,żeby podejść po suplementy, bo skończyły mi się dwa , a ponadto cos tam potrzebnego jeszcze mi jest.Czytam tą jej ksiązkę I coraz to coś mi się na nowouzmysławia. Jak gdyby doczytuję nowe rzeczy się dowiaduję, choc czytałąm tą ksiązkę wiele razy. Tzn czytam ją I zaglądam cały czas. Jak to ja mówię,ze to jest moja Świeta ksiąga ".
I tu nasza przyjaciołka zwróciła sie do mnie ,żebym jej wyjasniła, jak ta dieta, co jesć. Owszem wyjasniłam , powiedziałąm, ale zaproponowałam ,żeby ksiązkę sobie kupiła bo dowie sie wszystkiego. A ja swoja mogę dać na trzy dni gora, bo to jak mówię, Moja swieta księga. Do użytku codziennego. Wczoraj przedwczoraj probowałąm zamówić w tej KSIEGARNII wysyłkowej, ale z telefonu to nie szło, po południu zajeta towarzyszę Zasminie, wychodzę. Zaraz będę zamawiać, bo I syn potrzebuje troche coś do pracy nad sobą. Dla niego nie zdąży dojsc, bo młodszy jedzie jeszcze 9-go do Polski, to nie zdąży dojść. Potem będzie miał długa przerwę,więc starszemu podam ksiązki swoje . Josepha Murphyego, ze trzy I Louise Hay jedną. Zamawiam jeszcze dla kogoś, coś z tych - pozytywnego myslenia. Słowem rozwój osobisty. Praca nad własną Podświadomością. Ludzie mają pproblemy. Jedna osoba psychiczne. Teraz to I ona sama rozumie,że sama sobię nie poradzi. Bo nie poradzi, jedząc psychotropowe tabletki. Tak więc to tyle narazie. Córcia woła,żeby jej towarzyszyć wew wspolnym obiedzie , bo tez nie jadłam cos tam w przebiegach, część swojej strawy, czyli dzisiaj na obiad mam -Tajskie zielone curry z krewetkami. Czyli te curry to jest nie z ryżem, ani coś, to jest z kalafiorem posiekanym na ryż, do tego pasta, zielona taka z bazylią kolendrą zielona pasta anchois, czosnek sok z limety, mleko kokosowe..krewetkami..itp. Tak,że tymczasem - do usłyszenia - Irena
alhe11
2 października 2016, 10:08Wiesz, ja tez pomagan rodzinie syna, czworo dzieci a pieniedzy malo, czesto pieke drozdzowki czy jakies ciasto, albo kupie mieso czy warzywa, raczej nie gotuje, bo synowa gotuje po swojemu i nie chcialabym jej za bardzo wchodzic do garnkow. Robie to tak, ze sie specjalnie "zapraszamy" na obiad, ( to najczesciej , jak moj maz, tj, dziadek caly dzien im pomaga - murowanie, naprawa starego domku , czy bierzemy dzieci na wycieczke, to za to chcemy obiad), wtedy kupuje duzo (o wiele wiecej niz na jeden obiad) art. spozywcze, zeby im jeszcze duzo zostalo.
irena.53
2 października 2016, 18:47Ależ oczywiście, pięknie to jest. tak normalnie jak ludzie się kochają I jakos jeszcze sił wystarcza. Tak dobrze .. I trzeba I zadowoleni pewnie , oczywiście są. Pozdrawiam tymczasem ..