Zawsze jak zabieram się za odchudzanie, angażuję w to większość swojego czasu. Nieustannie myślę o tym kiedy jeść, co jeść, kiedy ćwiczyć co ćwiczyć, okropnie mnie to męczy. Czasem dochodzę nawet do paranoi i spoglądam w lustro czy nie przytyłam tego dnia. Policzyłam dzisiaj wszysciutkie kalorię, korzystając ze strony "ile waży"( produkty są tam bardzo dokładnie opisane) Znowu coś mi się nie podoba. Śniadanie- owsianka, drugie śniadanie -banan, obiad- kluski, podwieczorek- kawa i szarlotka.
Nie brzmi to aż tak źle, a jednak kalkulator wskazał, że pochłonęłam już 1207 kalorii, pewnie wina szarlotki ;p
Co do ćwiczeń, udało mi się zrobić dzisiaj 20min skalpelu chodakowskiej i Mel B pośladki. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
endorfinkaa
24 lutego 2014, 17:41dlatego nie powinnaś podchodzić do tego jak do diety