No powiem szczerze że się trzymam.
Nie podjadam, nie podgryzam. W czasie weekendowych spotkań towarzyskich też dobrze się prowadzę.
Waga ani drgnie, ale i do toalety nie mogę już chyba z tydzień
Mężulo jest zdziwiony, że nie ma jakiś dziwnych rozpisek na lodówce, że zadowolona chodzę, i nie narzekam że jestem tak głodna, że pożarłabym konia z kopytami
Dziś przyjdzie do mnie kumpelka jeszcze z czasów studiów. Pewnie wypiję troszkę wina, albo piwko. Wiem, że ogólnie na diecie nie spożywa się takowych, ale już wcześniej pisałam, że ja zmieniłam sposób odżywiania, a nie przeszłam na dietę którą za np. 2 miesiące będę zmuszona porzucić.
Rodzina się strasznie dziwi, że mięsa nie jem. Tata mówi że mam "ostatnie podrygi zdychającej ostrygi" co w jego mniemaniu oznacza ni mniej ni więcej tyle co "30stka chce się na nastolatkę zrobić".
W liceum też nie jadłam mięsa, więc pewnie myśli że to jakaś nowomoda. Nie dociera do niego, że dzięki temu lepiej się czuję!!
Dziś w moim menu nie ma jakiejś wielkiej rozmaitości.
do południa już menu pochłonięte. Ok 13-14 zjem trochę duszonej papryki. potem jadę na zakupy i tam wypiję jogurt a w domu gotuje dla siebie BÓB !!! Muszę cały obrać, bo mam wizję na jutro na jakieś danie z nim, więc muszę się poświęcić i go obrać :)
Aaaa i dostałam od mamusi sterty gazet z przepisami. Znalazłam przepisy na superowe muffinki wytrawne i kotlety z kaszy gryczanej, czy bliny z płatkami owsianymi z sosem pieczarkowym.
No ślinka leci na samą myśl!!!
Nie podjadam, nie podgryzam. W czasie weekendowych spotkań towarzyskich też dobrze się prowadzę.
Waga ani drgnie, ale i do toalety nie mogę już chyba z tydzień
Mężulo jest zdziwiony, że nie ma jakiś dziwnych rozpisek na lodówce, że zadowolona chodzę, i nie narzekam że jestem tak głodna, że pożarłabym konia z kopytami
Dziś przyjdzie do mnie kumpelka jeszcze z czasów studiów. Pewnie wypiję troszkę wina, albo piwko. Wiem, że ogólnie na diecie nie spożywa się takowych, ale już wcześniej pisałam, że ja zmieniłam sposób odżywiania, a nie przeszłam na dietę którą za np. 2 miesiące będę zmuszona porzucić.
Rodzina się strasznie dziwi, że mięsa nie jem. Tata mówi że mam "ostatnie podrygi zdychającej ostrygi" co w jego mniemaniu oznacza ni mniej ni więcej tyle co "30stka chce się na nastolatkę zrobić".
W liceum też nie jadłam mięsa, więc pewnie myśli że to jakaś nowomoda. Nie dociera do niego, że dzięki temu lepiej się czuję!!
Dziś w moim menu nie ma jakiejś wielkiej rozmaitości.
do południa już menu pochłonięte. Ok 13-14 zjem trochę duszonej papryki. potem jadę na zakupy i tam wypiję jogurt a w domu gotuje dla siebie BÓB !!! Muszę cały obrać, bo mam wizję na jutro na jakieś danie z nim, więc muszę się poświęcić i go obrać :)
Aaaa i dostałam od mamusi sterty gazet z przepisami. Znalazłam przepisy na superowe muffinki wytrawne i kotlety z kaszy gryczanej, czy bliny z płatkami owsianymi z sosem pieczarkowym.
No ślinka leci na samą myśl!!!