Jest dobrze. Jestem na poziomie "Wygląda OK, ale będzie lepiej". Poczucie wartości podskoczyło do 120%.
Nie zwracam uwagi na wagę, bo jest mnie dużo jak na mój wzrost, ale widzę, że ubrania zaczynają pasować coraz lepiej. To cieszy.
W tym tygodniu, w sobotę kończę Ripped in 30 - program Jillian Michaels.
Mięśnie i siła - świetnie, ale widzę, że muszę popracować nad dietą. Coraz ciężej idzie mi wymyślanie potraw do pracy, bo jestem głodna co najmniej 2 razy, jak nie 3. Mam zazwyczaj owoc, rano jem śniadanie,a mimo to - jestem głodna. Nie wiem, pisałam na forum, że znajome wytrzymują na 2 kanapkach - ja nie wiem jak to jest możliwe?
U mnie dieta (bo na diecie jestem już kolejny raz ) to jest stosunek 80:20 względem ćwiczeń. Nie umniejszam ćwiczeniom, ale znam swoje ciało i widzę, że u mnie dieta odgrywa rolę.
W weekend niestety popłynęłam - złożyły się dwa wydarzenia no i sobie pozwoliłam na co nie co. Ale stwierdziłam, że nie ma się co ograniczać, bo ja nie mam zamiaru zrezygnować do końca życia z fast-foodów czy słodyczy. Po prostu je ograniczam. A skoro byłam grzeczna 3 tygodnie,to sobie pozwoliłam. Ale już wracam na dobre tory.
Szkoda też było odmówić koleżance, której nie widziałam rok "Ej sorry nie zjem kawałka pizzy, bo jestem na diecie ". Nie, no wszystko jest dla ludzi.
Mam zamiar do końca maja zejść do poziomu figury "80% progress" i myślę, że dam radę.
Od kolejnego tygodnia zaczynam program Killer ABS - też z Jillian. Myślę, że mi się to uda.
Najbardziej jednak jestem dumna z tego, że się nie poddałam i kończę 4 tydzień. W tym roku najdłużej wytrzymałam 3 tygodnie