Sport od zawsze kojarzył mi się z potem i dużym wysiłkiem, zmęczeniem oraz uśmiechem na ustach po ostrym treningu. Ćwiczyłam dość mocno, intensywnie - skakanka, bieganie, trening siłowy. Spocona i szczęśliwa po treningu leżałam plackiem, czekając na upragnione efekty. Denerwował mnie stretching, denerwował mnie cool down - wszystko było za wolne, spieszyłam się, mimo, że te dwie czynności powinny być wykonane powoli i poprawnie.
Ktoś kiedyś rzucił tekstem o jodze... O mamo. Wytrzymałam 3 minuty i znudzona włączyłam filmik z hantlami lub cardio.
Po pewnym czasie czegoś mi brakowało. Zaczęłam próbować jogę z Jillian (to moja ulubiona trenerka). Joga u niej była szybka, dynamiczna. Zakochałam się. Potem doszły filmiki - coraz wolniejsze, spokojniejsze.
Odzyskałam równowagę. Oddychanie z jodze daje mi poczucie spokoju, bezpieczeństwa. Po tych ćwiczeniach jestem odprężona, zrelaksowana i nie jestem zlana potem
Kto by pomyślał, że kiedyś dojdę do lekkich, spokojnych ćwiczeń i będę mieć z tego satysfakcję?
...dodam, że to Jillian zmusiła mnie do jogi. W swoim filmiku powiedziała "Get away from your comfort zone and try something different...". Dzięki Ci Jillian :)
mono512
22 września 2015, 13:35Moze i ja powinnam tego sprobowac. Tez lubie wylacznie dynamiczne sporty, reszta mnie nudzi. Dziekuje za pomysl :P
idealnecialo
22 września 2015, 13:41Dodam, że początki były ciężkie - nie mogłam przyzwyczaić się do braku dynamizmu:)
angelisia69
20 września 2015, 16:47ja probowalam jogi z Jill,ale po sesji bolal mie kregoslup.Wole jakis pilates