No i tak jak przewidywałam - weekend obżarstwa odbił się w postaci +1kg. Pani dietetyk powiedziała, że nie jest tak źle, bo odłożyła mi się woda (dokładnie 1kg - wczoraj skończył mi się okres i przypuszczam, że to miało spory wpływ). Mimo to, jestem na siebie wściekła. Mogła się ta waga (81kg) utrzymać po prostu, a tak dokładając do tego brak regularnych posiłków i ruchu oraz jedzonko na rodzinnych imprezach - mamy 82kg.
Pamiętam jak zmieniałam dietetyczkę i byłam przez moment na dwóch dietach jednocześnie ;) Oczywiście w przenośni, bo nie jadłam podwójnie. Wtedy. Dopiero teraz coś mi odbiło. Tak jak mi pisałyście, Kochane Vitalki, pora wziąć się w garść. Narzekanie nic nie da. Jestem na siebie wściekła, ale w sumie to dobrze, gorzej gdyby było mi to totalnie obojętne, prawda?
A jak u Was? Trzymacie się?
Zaraz zajrzę i do Waszych pamiętników, mam nadzieję, że jesteście dużo bardziej dzielne ode mnie :-)
Nejtiri
22 listopada 2013, 07:59Oj tez musze sie wziac garsc.....
monia092084
21 listopada 2013, 13:34Trudno stało , ale na pewno będziesz miała lepszego kopniaka za tydzień;-) trzymam kciuki:-)
adorablee
21 listopada 2013, 09:01myślę, że najlepszym co możesz to po prostu wyciagnąć wnioski i dobrze, że to tylko woda!
cogitata
21 listopada 2013, 07:57pij wiecej.. pij pokrzywę a woda poleci:)
MentalnaBlondynka
20 listopada 2013, 22:36Dobrze ze to woda a nie tłuszcz, ale trzeba ruszyć dupeczkę i pracować pracować bo bardzo malutko ci zostało do zoabczenia 7 z przodu ;)
endorfinkaa
20 listopada 2013, 22:09no ja mimo trzymania diety też tyję sobie spokojnie :P