Gdzieś tam jeszcze liczyłam, że zechce mi się odchudzać i trzymać bardziej „fit style” ale dupa.
Odzwyczaiłam się od tego kompletnie. Gotować nie znoszę. Moja zajawka gotowaniem sprzed 3-4 lat ewidentnie była na tle tego zafiksowania na temacie żywieniowym. Znowu absolutnie nie interesują mnie programy kulinarne i zastanawiam się skąd ta chuda dziewczyna co ma taką dziwną wymowę, ta od tego blondasa młodego po dietetyce co zgrywa takiego specjalistę, co ma kanał na YouTube, tego na S (Simonte, dobra sprawdziłam, bo ja bym sie nie domyśliła) bo przecież komu chce sie marnować kupe czasu, żeby sie patrzeć co ktoś je. No bez sensu, co do wnosi do życia ? I to taki bez polotu ten cały YouTube dietetyczny. No dramat. Ze ja to kiedyś oglądałam (zazwyczaj rzadko i z umiarem, ale był moment ze śledziłam tylko rzeczy zwiazane z jedzeniem). I wyjaśniałam rzeczywistość tworząc gowno burze z internetowymi mędrcami, gdy ktoś ewidentnie był równie zafiksowany jak ja i widział tylko swój świat i swoje kredki. Na przykład tu na Vitalii. Ile ja czasu zmarnowałam na forum wyjaśniając różne głupoty i ciekawostki, na przykład dlaczego rolada ustrzycka ma w sobie węglan wapnia jako stabilizator i czemu to jest ok dla zdrowia i dla procesy i byłoby bardzo „nie ok” bez niego. Teraz chce mi się płakać i śmiać 😂 Mędrzec się znalazł 😂
Zaczęłam trochę nagrywać, bo nie chce mi sie pisać, ale chyba nie ma sensu wrzucać tutaj tego, bo nie mówię tam nic tylko pokazuje co nieco no i bardzo dużej części zapominam nagrywać, bo nie latam z tele wszędzie. Te ten tydzien na przykład to było totalne zero, za to w tygodniu wcześniejszym nagram nawet cos tam spoko.
Nie chce mi się myśleć o diecie. W październiku mam wyjazd służbowy, myślałam, ze odejme do tego czasu ze 2 kilogramy, ale daje sobie spokój. Co ma być to będzie. W połowie lipca pojawiły mi się ponownie wrzody żołądka, akurat na wakacjach. i tak walczę znowu od lipca. Teraz rozpoczęłam urlop w poniedziałek wyjeżdżam i znowu wrzody pierdyknęły w tym tygodniu ze zdwojoną siłą. Udało mi się dostać do lekarza i odważyłam się na totalną szczerość (ale i konkretność) i udało się dzięki temu czuje się zaopiekowana a nie zignorowana. Mam do zrobienia szereg badań, w tym USG jamy brzusznej i gastroskopię. Zmieniliśmy leki przeciw bólowe na tramadol przynajmniej na 3 mc i dostałam doraźnie jakieś rzeczy, żeby przetrwać urlop.
W poniedziałek jadę na Mazury na 10 dni ze znajomymi :) Nieco żałuje ze alkoholu się nie napije nic ani fajki nie zapale (choc nie pale:D) no ale ten żołądek tak mi pierdyknął, ze wzielam się mega w ryzy w tym temacie. Trochę wcześniej traktowałam to po macoszemu, bo już tyle mi się w życiu działo zdrowotnie, ze musi być serio zle, zeby mnie to ruszyło.
Kupiłam sobie pierwszą bluzę od X lat 😄 Jestem mega zadowolona z niej, na te Mazury nic nie miałam. Jaką frajdę spirawilo mi jej szukanie i kupowanie. Jak idę po cos konkretnego to nie przeszkadza mi jak nic nie znajdę. Butow już 3 dzień poszukuje po mieście, nadal nic. I nie jest zle.
lecę. Uciekam. Pa.
Yekaterina77
2 września 2023, 18:54Dużo zdrówka i fajnego urlopu :)