Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dieta Carnivora


Ciekawe czy ktoś jeszcze o mnie tu pamięta 🤔 Widzę, że w czasie, gdy mi się zniknęło, zniknęło jeszcze pewne grono osób stąd. 

Jakoś w całym tym 2022 nie chciało mi się pisać na Vitalii, a od pogrzebu kuzyna nie pisałam już praktycznie w ogóle. Ale myślę sobie - odezwę się, a co mi tam, chociaż zbieram się do tego już długo, ale całkowicie odzwyczaiłam się od pisania takich internetowych pamiętników czy dzienników. Zdecydowanie wolę papier i zapisywanie samych faktów, które mają dla mnie znaczenie i raczej w króciutkiej formie i nie codziennie. 


Działo się u mnie sporo. Jak zwykle, ale pewnie też i u każdego z Was działo się dużo. Takie żyćko jest, że się dzieje ciągle coś czy dobrego, czy złego ;) 


Spędziłam hardkorowy wrzesień pracując praktycznie na 2 etaty - praca i 8 godzinne praktyki. Przetrwałam, zaliczone ;) 


Taki tryb życia spowodował spontaniczne, samoistne, niezaplanowane, niecelowe... przejście na dietę Karni. No, może nie jest to takie 100% karni bo czasami wrzucę sobie trochę pietruszki czy orzechów czy czasem zjem szakszukę, ale generalnie rośliny poszły w odstawkę. I powiem Wam - w życiu nie czułam się tak NORMALNIE. Normalnie, bez dyskomfortów, które uważałam za naturalne. Po prostu czuję się zwyczajnie. Dobrze. Dieta Karni nie wymaga śledzenia żadnych kalorii, węglowodanów, mierzenia ketonów, cukru i tak dalej, więc po około dwóch tygodniach zaczęłam być autentycznie ciekawa czy w ogóle jakieś ketony w tej krwi mam, bo miałam wrażenie, że czuję się za dobrze. Za normalnie, bez gromów z nieba jak przy keto, kiedy wchodziłam na nie drugi raz (czyli wiele razów temu). Że może, mimo że jem odzwierzęco to jakimś cudem ta ketoza w ogóle nie powstała. No ale sprawdziłam z tej ciekawości i ketoza jak się patrzy, a obywa się bez żadnych suplementów i o dziwo bez skurczy i innych objawów niedoboru elektrolitów, mimo że chodzę regularnie na siłownię. Na klasycznym keto suplementy brać musiałam, choć "klasyczne" może być różnie rozumiane. Byłam kiedyś na paru różnych wariantach - i było mocno nabiałowe keto, i mocno mięsne z minimalną ilością roślin, ale sporą ilością tłuszczów roślinnych, i na keto śródziemnomorskim niemalże bez mięsa z owocami morza, na keto wysokoblonnikowym. Generalnie było różnie dietetycznie i różnie w kontekście samopoczucia. Myślę, że średnio wychodziło mnie około pięciu miesięcy rocznie bycia w ketozie w ciągu ostatnich czterech lat. Gdyby to połączyć to byłyby to prawie dwa lata diety bardzo niskowęglowodanowej.

Jednak z tych wszystkich mieszanek diet niskoweglowdanowych karni służy mi najbardziej. Teraz czuję się świetnie, wręcz  perfekcyjnie. Nie mówię, że zawsze tak będzie, ale teraz jest właśnie perfekcyjnie.

Nie znaczy to, że zawsze będę tak jeść. Po prostu póki taka dieta mi nie wadzi, nie zabiera dużo czasu, nie sprawia, że czuje się źle, nie mam przy niej ochoty na papierosy, kawę, alkohol - kiedy jestem dużo bardziej spokojna (ale nie flegamtyczna), zrównoważona i energiczna to tak będę nadal jeść. Jestem dużo bardziej cierpliwa dla moich uczniów, podopiecznych i rodzeństwa. Czuję w niej 100% wolności. A jeśli będę miała ochotę na kebsa, zjem kebsa. Tylko pytanie czy i kiedy będę mieć ochotę na tego kebsa. I zdradzę od razu, że na "oszukany posiłek" przychodzi mi ochota mniej więcej co 8-10 dni, ale on i tak nie smakuje tak dobrze jak, gdy zapamiętałam go z czasów, kiedy te węglowodany jadłam 😣 Wydaje się mieć miej smaków niż zapamiętałam.


Mam dla Was taki cytat. Może i oklepany, ale całkowicie prawidziwy. 

Znowu bardzo polubiłam spędzać czas kreatywnie. Staram się korzystać w minimalnym stopniu z internetu co u mnie nie jest raczej jakieś trudne. Znowu otworzyłam głowę i umysł na tworzenie i uwielbiam ten stan! Ostatnio dużą frajdę sprawia mi nagrywanie, nie spodziewałam się, że jest z tego taka dobra zabawa :)

  • Babok.Kukurydz!anka

    Babok.Kukurydz!anka

    21 października 2022, 06:08

    Generalnie jem zdrowo, ale teraz trochę to zmieniam. Taka moja dieta. Jem sobie płatki czekoladowe na śniadanie. Bo mają mniej kalorii niż kanapka. Ciastka śniadaniowe do pracy bo mają 150kcal a kanapka 500. Jogurt z Lidla ma 250 kcal. Więc jem teraz 4 posiłki dziennie. Około 1900kcal. A wcześniej 3 posiłki i niby 1900 kcal ale nie wychodziło. Może teraz wyjdzie. Więc jk zwykle kręcę się w kółko. Mam nadzieję że nm obu wyjdzie 😊

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.