Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sra wyżej niż dupę ma.


Ależ mnie czekają zmiany. W diecie. W życiu. Ale skupmy się teraz na zdrowiu, życie odłożymy na później. (Jak to brzmi, brrr. Nie, nic proszę nie odkładać! Na pewno nie życie!)

Już w czerwcu wspominałam o moich problemach gastrycznych. Jakoś pod koniec czerwca podjęłam się diety niskobialkowej, lekkostrawnej, niepodrażniającej. Bo wrzody w żołądku mam. Na szczęście to tylko żołądek (tylko i aż!) - trzustka, dwunastnica i wątroba jest ok. Wytrzymałam na tej diecie niecałe 2 tygodnie. Albo to nawet tydzień był.

Ledwo na tym trwałam i z wielkim bólem (smakowym i mentalnym głównie, zoladkowo było znośnie).

No to nie są absolutnie moje smaki.

Nie wytrzymałam i wróciłam do mojej normalnej diety tj. przeciętnie białkowej, tłuszczowej i niskowęglowodanowej. Jakoś bywało ok. Raz gorzej, raz lepiej. Czasem większość posiłku lądowała w kiblu (i nie drogą prosto z talerza - if you know what I mean), czasem żołądek bolał, czasem mikser się robił w brzuchu, ale jakoś do WCta biec nie musiałam.

Od ponad miesiąca jem "normalnie" i aż 3 kilo mi spadło (co w sumie złe nie było). Teraz się jeszcze nie ważyłam, ale coś czuję, że chyba spadków dalszych nie ma, jednak bardzo pogorszyła się kondycja mojej cery, ziemista skóra, brązowe powieki i tak dalej. Z racji, że dietę miałam taką jaką miałam tj, taką jaką lubiłam i zdrową, ale zupełnie nieprzystosowaną do mojego schorzenia zmiast jeść od rana tym samym wywoływać szybkie posiedzenia na kiblu zaczynałam jedzenie dopiero po powrocie z pracy. Bo z jedzeniem był ryzyk fizyk. Raz się przyjęło, raz się nie przyjęło.

W zeszłym tygodniu dostałam inne leki i teraz już mało co się przyjmuje, więc czeka mnie gigantyczna metamorfoza żywieniowa.

Faktem jest, że gdybym przemogła się do tej nieszczęsnej "niedobrej" diety żołądkowej w odpowiednim czasie może za niedługo mogłabym już wracać na swoje tory, a tak pewnie z pół roku będę musiała się katować ową dietą. Jak ja to przetrwam!

Najgorzej będzie wygrać z głową, bo co człowiek znielubił łatwo ponownie polubić nie jest.

W sklepie jestem zagubiona jak dziecko. Zaczęłam odwiedzać alejki i stoiska, które wcześniej w ogóle dla mnie nie istniały i absolutnie nie wiem co mogłabym przygotować sobie z tych produktów do jedzenia. Na razie głównie te części sklepu tylko odwiedzam, ale ostatnio kupiłam pierwsze 2 pszenne bułki! Najpierw muszę nieco wyjeść jedzenia nieuchodzącego w moim przypadku za rozsądne, a które mam w mieszkaniu. Szukam w internecie motywacji żywieniowych, ale właściwie nic nie znalazłam. Coś trzeba będzie wymyślać i tak. Znalazłam jedną dziewczynę, która ma podobną dietę i choć trochę je w smakach, które ją lubię to jakoś przeraża mnie to co widzę u niej na talerzu. Czy by mi to smakowało to szczerze wątpię.

Tak jak wstawałam o 5-6 tak wstaje dalej, ale ostatnio od 16-17 praktycznie zasypiamy na stojąco i... w związku z tym staram się zwiększyć aktywność :) Na razie ledwo, bo ledwo, dopiero zaczynam się powoli, bardzo powoli rozkręcać. Zamierzam wkrótce wybrać się na siłownię znowu zacząć podnosić ciężary, ale to dopiero jak nieco bardziej ogarnę nową miskę i trochę lepiej się odżywię. Przede mną badania krwi, ale raczej wszystko będzie sztos, bo mimo "sita" w brzuchu to miskę ogarniałam cały czas, może nie pod względem kilokalorii, ale pod względem składników odżywczych na pewno.

Kupiłam sobie ostatnio szampon i odżywkę z firmy Luxliss. Dla mnie sztos! Włosy są gadkie, miękkie, rozczesane właściwie bez czesania i co jest super pachnie intensywnie i niezwykle długo zapach utrzymuje się na włosach, praktycznie nie potrzeba perfum.

Jakiś czas temu kupiłam sobie również tę matche. Jest świetna :)

Ostatnio kupiłam również te ciastka (batoniki?) z Milki. Nie będę ukrywać, że nie był to łatwy wybór, bo ja nawet nie pamiętam, kiedy kupowałam ostatnio jakieś słodycze, ale niestety padł na mnie odgórny przymus przyniesienia czegoś takiego do mieszkania. Także finalnie wybrałam coś prawie najtańszego, bo przecież wszystkie te słodycze z Milki smakują tak samo. Szału tu na pewno nie było, ale to nie dla mnie było.

Za to te lody są sztos! Tylko szkoda, że nie ma ich na patyku, bo wafelków nie cierpię a szkoda mi je wyrzucać.

Up date pewnie będzie teraz dużo częstszy, bo chyba będę się próbowała uporać z moim menu, a gdzie jak nie tu najlepiej. Dzizys krajst, rewolucja wyzwa! Dosłownie. W tym momencie.

  • Luckyone13

    Luckyone13

    28 sierpnia 2021, 12:33

    Oooooo, no to już Ci współczuję! Ja jak po gastro mi wyszło, że mam helicobacter pylorii, przepuklinę i przez to refluks to przecież też na 9 miesięcy odwróciłam kompletnie swoje żywienie o 180 stopni w stosunku do swoich żywieniowych przekonań, czyli w tym okresie jadłam mało tłuszczu, dużo węglowodanów złożonych, itp. Tylko w moim przypadku z perspektywy czasu to była kompletnie nieudana i niepotrzebna męczarnia, choć może jednak udana - bo właśnie dowiedziałam się, że w moim przypadku ogólne zalecenia się nie sprawdzają i mam słuchać organizmu i droga do zdrowia szła przez wzmocnienie przepony a nie dietę niskotłuszczową. No ale to mój przypadek i szczęście w nieszczęściu takie a nie inne schorzenie. Przy wrzodach słyszałam, że właśnie powinny być węgle proste, czyli białe pieczywo m.in., itp. Trzymam kciuki za udaną adaptację i szybkie wyzdrowienie! A co do wyników to powiem Ci, że jeśli masz problemy i opróżniasz kiszki częściej to właśnie możesz mieć zaburzone wchłanianie składników odżywczych i niekoniecznie mimo dobrego odżywiania wyniki ok. Ale trzymam kciuki aby jednak wszystko było w porządku! :)

    • Luckyone13

      Luckyone13

      28 sierpnia 2021, 12:34

      A słony karmel to dla mnie najgorsze paskudztwo ever! :D

  • hanka10

    hanka10

    23 sierpnia 2021, 22:06

    A od czego nabawilaś się tych wrzodów Biedulko ?!! Życzę szybkiego powrotu do zdrowia !!

    • iamcookie3

      iamcookie3

      27 sierpnia 2021, 21:49

      ❤️ biorę leki, które hamują wytwarzanie śluzu żołądkowego i takie efekty

  • Balonkaa

    Balonkaa

    23 sierpnia 2021, 11:58

    Matko, dla mnie lody na patyku mogłoby nie istnieć (no, może oprócz Magnum Almond, ale na szczęście zrobili wersję w rożku :D) Jestem team wafelek :D

    • iamcookie3

      iamcookie3

      27 sierpnia 2021, 21:50

      ja ogólnie za lodami nie przepadam, ale ten środek wbił mnie w fotel :D

  • Maratha

    Maratha

    23 sierpnia 2021, 10:32

    NAwet nie mam pojecia jak taka dieta powinna wygladac. U mnie pewnie by krolowal krupnik z ryzu :D zawsze mi najlepiej wchodzi na problemy zoladkowe, ale ilez mozna na tym cisnac...

    • iamcookie3

      iamcookie3

      27 sierpnia 2021, 21:47

      w sumie głównie mogę jeść wszystko co uchodzi za mało zdrowe i odbiega od tradycyjnego myślenia o zdrowym jedzeniu. dużo węgli, dużo prostych cukrów, białe pieczywo, drób wieczorem ok (ale ja nienawidzę drobiu:/ ), zero ostrego, zero kwaśnego, zero surowych owoców i warzyw, zero kawy i mocnej herbaty, eliminowanie strączków, białko przede wszystkim odzwierzęce, lekkostrawne na poziomie 40-50g. Na razie mogę jeść to co niezbyt lubie czego ale nie zrezygnowałam jeszcze ze wszystkiego i ma to swoje konsekwencje 😂😅

    • iamcookie3

      iamcookie3

      27 sierpnia 2021, 21:47

      ale może w głowie się odpoprzewraca i znowu zacznę jeść wszystko xD

  • .polinka

    .polinka

    22 sierpnia 2021, 23:15

    Ból z dieta rozumiem bo sama też jestem na specjalnej a tu by się czasem coś słodkiego zjadlo albo glutenu

    • iamcookie3

      iamcookie3

      27 sierpnia 2021, 21:50

      A ja z chęcią bym mięcho zjadła :D ja znowu na odwrót słodycze są u mnie bezpieczne, "konkretne" żarcie odpada :/

  • agazur57

    agazur57

    22 sierpnia 2021, 22:11

    Te rożki są super. I są karmelowe.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.