Sesja zaliczona, nutella jednak nie ruszona, nowy (stary) program treningowy rozpoczęty :)
Od zeszłej soboty odżywiam się zgodnie z rozpiską otrzymaną od Vitalii. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona. Jedzenie jest pyszne, połączenia smaków nieraz tak zaskakujące, że nigdy bym na nie nie wpadła. Na razie jestem na etapie eksperymentów z ilością posiłków - nie mogę się zdecydować czy lepiej dla mnie będzie zjadać 4 czy 5 posiłków dziennie, no i mam też mały problem z określeniem intensywności ćwiczeń. W opcji "najcięższej" jadłam strasznie duże porcje, więc zmieniłam ustawienia i nie wiem, czy sobie tym nie zajeżdżę metabolizmu.
Obecnie ćwiczę mieszany program złożony z dwóch bardzo znanych i bardzo skutecznych programów treningowych, czyli P90X i Insanity, do tego dochodzą jeszcze treningi piłki nożnej 2x w tygodniu po 90 minut.
P90X - to trening raczej siłowy, nastawiony na rozbudowanie masy mięśniowej, podczas gdy Insanity to diabelnie ciężki trening interwałowy. O ile w Insanity jest to trening cardio sensu stricte, to w P90X oprócz treningu siłowego są też elementy jakiegoś tam cardio, ale jest ono bez porównania mniej intensywne.
Jako, że te dwa treningi skupiają się na kompletnie różnych formach ruchu, wydaje mi się, że łącząc je ze sobą można osiągnąć dużo lepsze rezultaty niż ćwicząc je oddzielnie.
W następnej notce postaram się postaram się powiedzieć coś więcej o obu programach.
Małgosia
24 lutego 2015, 11:27Hej, ja też na początku eksperymentowałam z ilością posiłków, bo niby wiedziałam, że 5 lepiej, ale to mi się kompletnie nie wpisywało w mój rytm dnia, pogadałam z dietetykami i 4 też są OK. Co do ćwiczeń, to pewnie raczej masz większą intensywność przy takich treningach, ale w razie wątpliwości z kalorycznością napisz do dietetyka. :) Trzymam kciuki! :)
windyy
24 lutego 2015, 06:19Policz sobie CPM i będziesz wiedziała, czy się zgadza z vitalią. Podejrzewam, że powinnaś jednak jeść tą najcięższą opcję, bo ćwicząc to co ćwiczysz możesz spalać nawet do 1000kcal na godzinę (najlepiej sprawdzić z pulsometrem). Ale ogólnie szacun :)
Magdalenananie
23 lutego 2015, 21:34Fakt, Insanity jest cholernie ciężkie i za kaązdym razem, kiedy wcześniej się do niego zabierałam, padałam na pysk. Nie pozostało mi nic, jak życzyć Ci po prostu wytrwałości, bo ona tutaj gra kluczową rolę. :)
HopeSolo
23 lutego 2015, 21:37Dzięki, przyda się :) Tyle razy już to robiłam i jakoś nigdy nie zrobiłam tego jak Shaun przykazał, Ale i tak go kocham :) Może spróbujesz jeszcze raz?
Magdalenananie
23 lutego 2015, 21:42Na razie myślę, że jeszcze pasuję. :) Zostanę przy swoim, jak poczuję większy przypływ energii, wtedy wskoczę na "wyższe biegi". Obawiam się, że aktualnie po 5 minutach bym błagała, żeby ktoś mnie zabił i ratował od ST. :D
Magdalenananie
23 lutego 2015, 21:42Dlatego też gratulacje, że podjełaś decyzję tak dość trudnych treningów w stosunku do reszty popularnej śmietanki. :)
HopeSolo
23 lutego 2015, 21:43A co teraz robisz?
Magdalenananie
23 lutego 2015, 21:45Ćwiczenia z obciążaniem przy napięciu mięśni ciała - moje wymyślne ćwiczenia, o dziwo działają, cardio w postaci steppera, skakanki w ogrodzie, Czasami Sylwię Weisenberg, Mel B - na zmianę różne partie, no i sama od siebie dodaję, jak mam niedosyt. Jak potrzebuję coś szybkiego do Tabatę, różnie.
HopeSolo
23 lutego 2015, 21:47Jak robisz tabatę to spokojnie dasz radę z Sahunem :) Na początku grunt to nie przeżyć rozgrzewkę. Potem jakoś idzie :P
Magdalenananie
23 lutego 2015, 21:49Ja to miałam swój sposób, jak już nie dawałam rady to zaciskałam zęby albo krzyczałam z niebogłosy i dalej robiłam. :)