Nastawiłam się nie tyle na wielkie odchudzanie - no bo przecież celem było zrzucenie tylko 3 - 4 kg - ale myślałam, że potrwa to wszystko dłużej, dlatego uważałam, że będzie to spore przedsięwzięcie. Od trzech dni waga pokazuje kilka gramów poniżej 50 kg ... czyli w sumie zaczyna się niedowaga. Ale poszło szybko ... od początku sierpnia jem zdrowiej i regularniej, od połowy sierpnia ćwiczę, od początku września nie używam cukru i nie jem słodyczy .... mamy prawie połowę września - tłuszczyk zleciał, nawet z brzucha. Fajnie. No.... może jeszcze zostały jakieś fałdki do wygładzenia.
Co dalej? Pewne w 1-2 kg jeszcze stracę aby pozbyć się absolutnie całej tkanki tłuszczowej i będzie trzeba niedowagę ratować budową mięśni. Od jakiegoś czasu lecę z udami i widzę, ze jakiś tam mały zarys nad kolanami jest, ramiona też ładniejsze ....
Jak mi tak dobrze idzie, to jak skończę gubić tkankę to sobie delikatny sześciopak na brzuchu postawię ... pewnie na wiosnę wypracuję to sobie.
A skoro o pracy mowa... idę robić projekt, bo klient już dopytuje o efekty ... a ja jeszcze daleko w polu.